to już kolejny dzień kiedy moje dzieci widzą mnie płaczącą. Mój organizm z każdej strony alarmuje. Przemęczenie, przemęczenie, przemęczenie. Przemęczenie psychiczne objawia się bólem ciała. Bólem duszy. Modlę się o koniec. nie wiem co to jest odpoczynek i czy ja odpoczywam. Na to pytanie nie umiałam też odpowiedzieć mojej terapeutce.i co było dalej
przemyt na porodówce
Nie wiem ilu znacie przemytników, ale dziś poznacie jedną. Przemytniczkę. Nie wiem też, czy ktoś tak robi, ale ani razu, na ani jednej liście wyprawkowej nie widziałam tego towaru.
Po co mi ta terapia?!?! Jest sens? #3
Czy rzeczywiście to jest dla mnie dobre? Bo to nie tylko 50 minut rozmowy, dosyć trudnej, ale również to co się dzieje w międzyczasie. Dzień przed, dzień po. Kryzysy, rozterki, przeżywanie. Chodzę i błądzę po mieszkaniu. Przypominam sobie raz jeszcze. Odkrywam to, co wyparłam lub zatuszowałam.
powiedzieć terapeutce: nie wiem czy przetrwam #2
„Jeżeli będzie Pani czuła wyraźne spadki nastrojów, proszę mnie informować. (…) Kryzys jest wpisany w terapie (…). Nie chcemy jednak Pani rozłożyć całkowicie, ma Pani intensywne życie, jest Pani mamą dwójki malutkich dzieci”.
Jak przetrwać kaca po 30stce?
Celowo dodałam po 30stce, bo mam wrażenie że tutaj zaczyna się pewna magiczna granica. Przed 30-stką budzisz się rano, zdychasz i lecisz na kolejną imprezę. Po 30stce? Mój kac na jednym dniu się nie kończył… Reprezentowałam śmierć, byłam zombie, męczyłam się leżąc. Jak to przetrwać? Jak przetrwać kaca?
czym są trudne chwile?
Mam wrażenie, że wszyscy zgodnie, jak jeden mąż i jedna żona pod tymi trudnymi chwilami chowamy całą masę emocji. Często są one tak silne, tak wyżerające, że boimy się je nazwać. Czy to jest próba wyparcia? Zatuszowania? Czy później wszyscy błądzimy tak po omacku, po tych trudnych chwilach, zastanawiając się, czy ja jestem pojebana. Skończona. Czy to mój koniec.
wpis o terapii #1 przypadkowa konfrontacja
Przede mną spore wyzwanie. Rundka druga terapii. Rehabilitacja uczuć. Wyciągnięta dłoń do tej małej Angeliny. Nie wiem czy zapraszam Cię do czytania, tę decyzję musisz podjąć sam/sama.
cześć kochany blogu, zakolegujemy się na nowo?
No dobra, zatęskniłam za tym miejscem. Teraz już tak naprawdę i szczerze. To trochę jak z opuszczonym budynkiem, nieco zaniedbanym, który miał potencjał, ale ktoś w niego nie wierzył. Wchodzę tu raz jeszcze, stawiam kroki, zamykam oczy i marzę. Będzie tu pięknie.
„napisał”
Ciepły wakacyjny wieczór, szum morza i piasek w butach – to mi się kojarzy z początkiem naszej znajomości, bliższej relacji, pierwszych pocałunków.
ja cię pierdykam, gdzie moja wena?
Gdzieś kiedyś na internetach, właściwie od jednej z moich ulubionych internetowych postaci usłyszałam, że coś takiego jak WENA nie istnieje. Po prostu trzeba zacząć działać. Kyrie Elejson, po prostu. A co jak po prostu dupa?