co wpływa na kobiecość

Chciałabym tak częściej, ja kobieta

Czuć się ze sobą pięknie, czuć się ze sobą pewnie, czuć się po prostu dobrze. Czy istnieje na to jakiś przepis? Jakiś kod? By było tak częściej? Poniżej podzielę się z Wami tym, co wpływa dobrze na moją kobiecość.


Jest październik, rok 2018 (kto wie kiedy powrócę do tego wpisu). Siedzę w kawiarni i wcinam mocno czekoladowe brownie. Od kilku dni, może nawet paru tygodni chodzę szczęśliwa. To dobry miesiąc, myślę sobie, całkiem sporo mi wyszło. Wiem, że nie brzmię za skromnie, ale naprawdę udało mi się zrobić drobne postępy w tym swoim życiu. Może stąd to dobre samopoczucie?

A może to pełnia księżyca?
Może to dobra kawa?
Może to ten czas w miesiącu, ten najbardziej płodny u kobiet?

Się zastanawiam. I obserwuje swoją duszę – czym mam Cię karmić, byś zawsze taka była? Szczęśliwa.

ja kobieta

Bo wiecie, my kobiety mamy tak, a przynajmniej ta jedna co pisze właśnie ten tekst, że raz na jakiś czas się nie chce. Żyć w sensie. W szafie nic nie ma, w lodówce nic nie ma i w sercu taka jakaś pustka. Na nerwy działa każdy szmer, a cudzy komentarz boli jeszcze mocniej. I w stopy tak jakoś zimno i nie wiadomo, czy ktoś nas kocha. Co ja w tym życiu osiągnęłam? – się zwykle dołuję, nie dostrzegając zbyt wiele.
Mam tak przed, w trakcie, lub po okresie.

– Hola, hola koleżanko, czyli że przez cały czas?
– Nie, losowo wypada w te kobiece dni. Tzw. kobieca trzydniówka.

I wiecie, siedzę sobie ja, szczęśliwa, zupełne przeciwieństwo przypadku opisanego powyżej. Włosy mnie nie wkurzają, kosmetyki wystarczają i mam w co się ubrać.
Kurde. To jest podejrzane (i jak każda kobieta, nawet gdy jest dobrze, zaczynam szukać dziury w całym)(ale w tym przypadku jakiejś pozytywnej dziury, może takiej do której trzeba wskoczyć, aby taką szczęśliwą kobietą być)

Jak to utrzymać? Mrużę oczy, wytężam umysł, wertuję wydarzenia z minionych dni.

Chciałabym tak częściej, ja kobieta
czyli co pozytywnie wpłynęło na mój nastrój?

/uno/

Zacznę od sprawy dosyć błahej, mianowicie porządek. Nie lubię sprzątać, ale bałaganu nie trawię jeszcze bardziej. Nie posiadam zmysłu porządnisi i zbieranie manatków traktuję jako przykry obowiązek. Jednak ten przykry obowiązek sprawia, że jak potem posadzę te swoje 4 litery na kanapie to mój organizm jest zrelaksowany.
Zadziwiające, że myśl: „mam sprzątniętą łazienkę” napawa mnie taką, o ludzie, satysfakcją. Na chwilę przystaję i się zastanawiam, dokąd dobrnęłam w tym swoim życiu, ale już dobra, powiedzmy że to zaakceptuję.

Dobijając jednak do brzegu, każdego dnia biorę czystą kartkę papieru i zapisuję na niej, co dzisiaj ogarnę. Nie wszystko naraz, bo… no szanujmy się. Święta są dopiero w grudniu by myć okna, prawda? 😉 I wybieram – łazienka + odkurzanie. Szafa + kurze. Kuchnia + … ok. kuchnia.

Trochę głupio, że to kobiecy post a ja zaczęłam od sprzątania.
Ale kurde jak mam brudno to się wkurzam, więc od tego zaczynam.

/dos/

Delektuję się chwilą. Nazwijmy to, delektowaniem się codziennością. Też mi nie przyszło to łatwo, bo jestem temperamentnym człowiekiem i slow life, wbrew pozorom, zaburza mój rytm. Okej, zajęło mi to w pizdu czasu by to przegryźć i nie walczyć z samą sobą. By wiecie, przestać chcieć robić w tym samym momencie pierdyliard rzeczy. (nauczyłam się tego podczas wakacji, gdy na ponad miesiąc wyłączyłam się z social media kompletnie i postawiłam na rodzinę)

Skupić się na pięknej naturze, nie jeść w pośpiechu, włączyć ulubioną piosenkę i przede wszystkim, być mamą. Być, trwać, dotrzymywać kroku.

delektowanie się codziennością

Okazało się, że jak trochę się wyłączyłam, ustawiłam auto-focus w moim przypadku na Aleksa, mojego 19 miesięcznego syna (liczyłam te miesiące przed chwilą na palcach) to się uspokoiłam. Daję mu się pociągnąć za rękę, zaprowadzić w ważne dla niego miejsce, spędzić z nim tę codzienność. Czasami załączam muzykę i bawimy się po mojemu, czasami wręczam mu ściereczkę by coś tam przetarł (a co, niech się szkoli), a czasami jestem zmuszona czytać tę samą bajkę 5 razy.

A potem potrzebuję chwili oddechu – maluśkiej przerwy od macierzyństwa.

/tres/

Punkt trzeci, to chwila dla siebie. Ale tylko dla siebie. Samotne wyjście na zakupy, zaliczenie kosmetyczki (ok, jeszcze nie chodzę do kosmetyczki), bądź jak w moim przypadku, zaszycie się gdzieś z laptopem i pisanie. Czas na pasję, na poczucie spełnienia tego wewnętrznego Ja. To sprawia, że jako kobieta promienieję o wiele bardziej nawet pomimo szarości za oknem.

Uważam, że bardzo ważne jest, aby zaspokoić ten kobiecy głód pod postacią spełnienia. I wiem, że nie każda z nas ma na to czas, bo praca, bo obowiązki, bo macierzyństwo, bo … itd. Ale no trzeba się przełamać, trzeba poprosić o pomoc, trzeba tej pomocy poszukać albo pozwolić sobie na bycie kombinatorką.

Nastawić budzik dwie godziny przed pobudką dziecka. Wykorzystać drzemkę. Poświęcić wieczór. Oczywiście nie zawsze starczy na to sił. Mnie również nie starcza i nie raz przepłaciłam to takim przykrym poczuciem beznadziejności pt. ja chyba nie dam rady.

Ale kto powiedział, że masz dawać radę codziennie? Może ten jeden raz w tygodniu uda Ci się przymycić odrobinę czasu dla siebie – czasu dla tej pięknej kobiety. Powalcz o niego.

czas dla siebie

/cuatro/

„Jesteśmy odzwierciedleniem pięciu osób, z którymi spędzamy najwięcej czasu. To one nas motywują, doradzają, krytykują. Przyjrzyj się, z kim Ty przestajesz.” ~Drew Nancy

Otaczanie się pięknymi ludźmi, istotny punkt na liście. I nie chodzi tu o ładną buzię, drogi ciuch, czy pięknie prowadzony profil na Instagramie. Piękni ludzie to Ci, którzy dobrze żyją, którzy dobrze nam życzą, z którymi po spędzeniu czasu, zamianie słowa – nie mamy uczucia kłucia w klatce piersiowej.

Prawdziwi przyjaciele, ludzie ze szczerym uśmiechem i szczerymi intencjami.

Dlatego zamiast poświęcać swój czas dla kogoś, kto stawia ultimatum, kto z łatwością wykreśli Cię ze swojej bazy znajomych, bo miałaś gorszy czas, bo nie rzucałaś żartem czy nie odebrałaś telefonu, poświęć go dla tej osoby, która jest. Która zawsze będzie, obojętnie co się wydarzy. Która Cię najzwyczajniej w świecie lubi! I szanuje, rzecz jasna.

Ja dopiero teraz nauczyłam się weryfikować, kto jest true a kto nie. Bolało, ale widocznie boleć musiało, bym zrozumiała.

A! I to samo tyczy się internetów. Warto otaczać się ludźmi, którzy nie sieją dramy, nie jadą po innych z durnych powodów, nie szukają zaczepek w komentarzach by wyładować swoją frustrację. Otaczaj się takimi ludźmi, którzy sprawiają że pisząc: „hahah” serio się uśmiechasz, jak i również takimi, dzięki którym sama czujesz się piękniejszą osobą.

/cinco/

„Work, work, work” ~Rihanna, czyli praca nad sobą jako punkt kolejny. W tym przypadku mam na myśli pracę nad swoim samopoczuciem, nad celem w życiu, nad postępowaniem. U mnie ta praca nad sobą przejawia się poprzez budowanie swojej świadomości – czego ja chcę, czego ja pragnę, kim chcę być.

Bo niby człowiek wie, ale jak tak weźmie kartkę i długopis i zacznie odpowiadać na pytania:
1. Co Ci sprawia przyjemność?
2. Co ostatnio zrobiłaś dla siebie?
3. Do czego dążysz w życiu?
4. O czym zawsze marzyłaś, ale wstydziłaś się zrobić?
5. Czy potrafisz znaleźć 1 pozytywną rzecz/sytuację, która wydarzyła Ci się w ciągu dnia?
6. Gdzie widzisz się za 5 lat?
7. Co zrobiłaś dziś dobrego?

To nagle się okazuje, że ta zwykła życiowa kartkówka okazuje się niełatwym egzaminem do wypełnienia.
Bo dni te mijają, a my tak jakoś z nimi przemijamy.

I wierzcie mi, że czuje się o wiele piękniejszą kobietą, gdy jestem siebie świadoma i gdy nad sobą pracuję. Nawet jak czasami mam ochotę siebie zwolnić!

śmiech to zdrowie

/seis/

Śmiech, czyli najpiękniejszy dodatek kobiety. Ja nazywam to również moim najskuteczniejszym lekarstwem, jak i reakcją obronną. I tak właśnie próbuję ratować czy kolorować swoje dni. Włączyć zabawny filmik, nagrać zabawny filmik, powygłupiać się, pożartować. Zatańczyć z dzieckiem walc wiedeński. Zaśpiewać operę do odkurzacza, czy pooglądać śmieszne koty na YT.

Oczywiście nie zawsze chce mi się śmiać, ale jakby nie patrzeć, nie aż tak trudno wywołać wilka z lasu i rozbawić swoją duszę.

Dobry stand up czy film z Jimem Carreyem powinien załatwić sprawę.
Ewentualnie zapraszam do siebie na Instastory lub przejrzenie portfolio relacji wyróżnionych na moim Instagramie. Tam mam zapisane kilkanaście zabawnych scen życiowych. 😉 (instagram – whysomom)

/siete/

Muzyka. To jest akurat udowodnione naukowo, że muzyka wpływa na nasz nastrój. Dlatego aby nakarmić swoją duszę, puszczam ulubione kawałki. Często są to numery, które kojarzą mi się z miłymi wspomnieniami bądź takie, które mnie rozbawiają np. Eminem – Just Lose it.

I tak ostatnimi czasy załączam numery o wiele częściej, podrygując nóżką tu i tam. 😉 Chyba zgodzicie się, że muzyka wpływa na naszą kobiecość?

/ocho/

Dobra, to już ostatni. Trochę się rozkręciłam i zawsze gdy tyle piszę, to trochę się boję, że nie będzie komu tego czytać, aleee. Być może zweryfikujecie, które podpunkty wpływają na was lepiej a które mniej. Ten ostatni dotyczy akceptacji siebie. Wzdycham, wiem dobrze, że nam kobietom nie przychodzi to jakoś łatwo. Zaakceptować wałeczek, irytujący włos czy nie taki nos. Ale.

Miałam kiedyś kompleksy (na który poświęcę osobny wpis). Obserwując całą siebie, jako postać, jako człowieka uformowanego przez różne geny dokonałam wyboru, aby skupić się na tych fajniejszych. Z tymi defektami, z którymi dało radę jakoś powalczyć – powalczyłam. Te które już będą, są – dałam im święty spokój. No przecież nie wytnę pośladka z ciapkami rozstępów (dobra, można je jakoś rozjaśnić, ale hajsy na co innego teraz są potrzebne)(czyli jak widać nie jest to problem świata). I spojrzałam w lustro – no coś we mnie musi być.
Nogi, włosy, oczy – wybrałam i na tych atutach się skupiam i te atuty zamieniły się w pewność siebie i poczucie własnej wartości.

Taka jakaś kobieca matematyka. Coś tam podzielić, coś tam wykreślić, gdzieś postawić znak równości i mamy wyrażenie: „jestem piękna”.

A Ty co masz w sobie pięknego? I nie pierdol tu że nic, bo masz, tylko pierdolisz trzy po trzy. Proszę wybrać trzy i zamknąć japę. /przemówiłam Ja, kobieta ELOkwentna/

jak być piękną kobietą

Moim następnym celem, aby być piękniejszą kobietą jest nauka wdzięczności. Za to co mam, czym się otaczam i na jakich dobrych ludzi trafiłam w swoim życiu. Jakby nie patrzeć, jestem prawdziwą szczęściarą.

I Tobie również tego życzę, szczęścia i wiary w to szczęście.
I w siebie, przede wszystkim.

Buziaki,
Angie

Dodaj komentarz