Cholernie długo zajęło mi otworzenie się na swoje marzenia, odpuszczenie bycia tą Angeliną, która liczyła na łaski, na uznanie (na miłość). Kurde, nazwijmy to po ludzku. Błądziłam w chuj wciąż czując jakąś pustkę. Zatrudniałam się w różnych miejscach, chodziłam na dni otwarte firm, wielkich korporacji, wkręcałam się na staże. Wszystko to było takie, takie wiecie – ładne, dopracowane, przeszklone. No chciałoby się tam pracować. Ale mnie w tym wszystkim czegoś brakowało. Ja potrzebowałam pasji, powołania.
I je odkryłam.
serce podpowiada: można
Wszystko to w sposób delikatny, bo przecież serce i dusza poharatane. Czy ja w ogóle mogę? Czy tak w życiu można? Serce podpowiadało, że można.
Powiem Wam jakie jest teraz moje podejście, jeżeli chodzi o fotografię, bo to z nią czuję tę chemię, szaleje na jej punkcie, chce być w tym zajebiście dobra, jak nie jedna z lepszych. Tak, mierzę wysoko i wcale mi z tego powodu nie jest głupio, wstyd ani nic. Ja chce być w tym top. I nie chodzi tutaj akurat o jakieś uznanie, czy chęć bycia najlepszą dla zasady. Ja po prostu pragnę się w tym rozwijać, poszerzać swoje możliwości. Nie chcę poprzestawać na tym, czego się nauczyłam do tej pory. Mnie po prostu kusi więcej. Chcę szlifować swój talent. Chcę z tym obcować, poznawać różne wymiary, różnych artystów.
Właśnie ta chęć popycha mnie do tego, by jednocześnie na tym zarabiać. Potrzebuje kasy, aby móc się spełniać, kasy jako narzędzia, które pozwoli mi iść dalej, a co za tym – żyć. Żyć taką pełnią.
Teraz jak na to patrzę, ile mam do roboty, ile muszę odłożyć – z jednej strony, wiadomo, jest tego na maksa dużo i jest to wyzwanie, ale z drugiej czuje taką niezwykłą determinacje. Mój wewnętrzny głos mówi:
„chociażbym miała się zesrać”
to będę próbowała, będę szła do przodu. Po tym co przeszłam, ile mnie to kosztowało psychiki, by móc poczuć to co czuję dziś – ekscytację, adrenalinę, pasję – nie ma w ogóle opcji, aby coś mnie zatrzymało. Na rynku może pojawić się 37203920 fotografów, ktoś gdzieś może mnie krytykować. Może mi w twarz powiedzieć, że nie powinnam tak robić, a ja czuję taki ogień, że to mnie nie zatrzyma.
Za bardzo tego pragnę, to mnie kręci. Za bardzo to czuję i jestem temu wierna.
Jestem wierna swojemu sercu.
To jest właśnie droga do spełniania siebie.
Wierność i wiara w siebie.
Tego Wam życzę.
Wasza Angie