silownia w ciąży

Ciężarna na siłowni

  Siłownia w ciąży – czyli jak wygląda moja aktywność fizyczna w trakcie bycia brzuchatką. Dlaczego ćwiczę i co mi to daje. Jeżeli wahasz się bądź szukasz energii do działania… być może tym wpisem uda mi się Ciebie zarazić. Apsik! ups…

Zacznijmy od formalności. Mianowicie:

Czy można chodzić na siłownię w ciąży?

Takie pytanie najlepiej zadać swojemu lekarzowi. Jeżeli nie ma żadnych przeciwwskazań związanych z bezpieczeństwem dzidzi to z pewnością usłyszycie przychylną odpowiedź.

W niektórych przypadkach warto poprosić o pisemną zgodę swojego ginekologa (np. wymóg przy uczęszczaniu na zajęcia z wodnego aerobiku).

Jeżeli idziemy na zajęcia z zakresu fitness należy podejść na samym początku do prowadzącej i uprzedzić o swojej ciąży. Z pewnością znajdzie ćwiczenia zamienne bądź zwróci uwagę, z których lepiej zrezygnować.

Nie byłabym sobą gdybym nie prześwietliła internetów i pierwszych pozycji w google pod hasłem: siłownia w ciąży. Autorzy wpisów jednogłośnie podkreślają, aby się nie przemęczać, nie ćwiczyć intensywniej niż przed ciążą oraz najważniejsze – po prostu słuchać swojego ciała.

I tak też robię.

czy w ciąży można chodzić na siłownię

Dlaczego lubię chodzić na siłownię w ciąży?

– Mama… piciu.
Jest około 3 w nocy.
– Piciu…
Biorę głęboki wdech. Byleby zbyt mocno się nie rozbudzić. Idę do kuchni, nalewam do butelki napój bogów i studzę pragnienie mojego pierworodnego. Po drodze rozważam aby zaspokoić również inną, w tym przypadku moją potrzebę, jednak wiem, że światło toalety oraz dźwięk spuszczanej wody to zbyt wiele bodźców jak na mój organizm i tę porę dnia.
Kładę się.
Przy odrobinie szczęścia zasypiam po paru minutach.


– Mama… piciu.

Jest około 4:30.
Ile można pić?
– Aleks, rano już się napijesz, śpimy.
Próbuję zawalczyć o resztkę snu i choć sen miałam koszmarny (w zamrażarce nie było lodów), to nadal wierzyłam w uratowanie sytuacji.
– Mama… teraz.
Wzdycham. Dobra. Dobra idę.
No i idę. Nalewam piciu. Fak. Czuję że jestem głodna. I nie tak że głodna, że o. O se wytrzymam. Nie. Jestem w ciąży i muszę zjeść teraz.
Jem.
Siku.
Kładę się.
Przegrałam.
Mój łeb już nie zaśnie. Dryfuję po całym swoim życiowym serwisie, wpisując w wyszukiwarkę przedziwne hasła. Zahaczam o dzieciństwo, czasy gdy byłam nastolatką. Wspominam sobie jak wyglądał mój początek związku z Marcinem. Rozmyślam o czym mogłabym napisać. Zastanawiam się nad pogodą. Kusi mnie by ją sprawdzić, może wywieszę pranie na balkon?
A idź pan w cholerę.

Wiercę się na prawo i lewo.
Tak oto powstała idea, w której to ja, ciężarna matka Polka w godzinach wczesno-porannych chwytam torbę, wrzucam do niej rzeczy na siłownię, łapię kluczyki do auta i jadę.

I wiecie co? Naprawdę lubię to uczucie!

Ćwiczenia o poranku

Wszak pora nie ma znaczenia, bo sama obecność na siłowni sprawia że czuję że zrobiłam dla siebie coś pożytecznego. Około godziny 6 rano zaledwie 2 osoby biegają w strefie cardio, kolejne 2 wykonują ćwiczenia siłowe i kolejne 2 (ja i mały szogun w moim brzuchu) robimy lekki trening.

Najpierw idę na rowerek, ten z oparciem na kręgosłup. Potem udaję się na maszynę gdzie ćwiczy się wewnętrzne mięśnie ud, pośladki. Robię parę ćwiczeń na ręce. Na koniec zostawiam sobie jogę dla ciężarnych, którą odpalam na YT (polecam Gosię Mostowską).

W I i II trymestrze chodziłam na trening obwodowy podczas którego prowadząca miała na mnie czujne oko. Jednak w tych ostatnich tygodniach ciąży naprawdę lekko ćwiczę, tak aby poruszać i rozluźnić swoje ciało.

Ćwiczenia, relaks i lepsze samopoczucie

Ok, przyznam się też że taka forma ćwiczeń jest bardzo… wygodna. Idę bez żadnej presji, nie tyram sobie głowy (jak zazwyczaj), że muszę przebiec tyle, tyle i tyle. W tym wypadku jest to czysty relaks!

No i dobrze to działa na moją psychikę. Wierzę, że jak pozostanę aktywna, poruszam się, to moje ciało lepiej zniesie ciążę, poród i połóg. 

aktywność w ciąży

Wyszukując informacji na temat porodu, jak się do niego przygotować (został mi miesiąc czasu) to w większości źródeł polecają m.in. ruch. Spacery, jogę, pływanie.

Zatem… 

Jak to mawiają, zadzieram kiecę i lecę.
Choć w sumie aktualnie to się toczę.

Do napisania,
Angie

aktywność w ciąży

 

Dodaj komentarz