co się zmieniło odkąd jestem mamą

Czy istnieje życie przy macierzyństwie?

Czyli co się zmieniło odkąd zostałam mamą. A zmieniło się całkiem sporo.  Od mojego podejścia do życia po nieco inny tryb funkcjonowania. W wielu kwestiach musiałam się przełamać, przy niektórych zagryźć zęby, ale przede wszystkim otworzyć na zmiany. Nie zmienia to jednak faktu, że się bałam. Cholernie się bałam, jak to moje życie będzie wyglądało.

zdjęcie na usg

W życiu zadajemy sobie kilka pytań egzystencjalnych m.in. jak powstał świat, co było pierwsze – kura czy jajko oraz czy istnieje życie po śmierci. Ja zaś od siebie dołączę jeszcze jedno, dość zasadnicze pytanie, które dzielnie towarzyszyło mi w okresie ciężarówkowym:

„Czy istnieje życie przy macierzyństwie?”

 

Życie o które się bałam. Jak ono będzie wyglądać gdy zostanę mamą, jak to wszystko pogodzę i czy kiedykolwiek znajdę jeszcze czas dla siebie. Wzdycham. Wiem, że pewnie brzmię jak największa egoistka na świecie, ale tak – bałam się o swój tyłek. Znałam siebie, wiedziałam że może nastąpić pewien konflikt interesów.

Sprawa była dosyć trudna, gdyż Aleks miał się pojawić w momencie, gdy ja pragnęłam rozwinąć skrzydła. Nie zdążyłam się jeszcze spełnić zawodowo ani wcielić w życie wielu moich celów. Na koncie miałam ukończone studia na stopniu licencjackim, pierwsze podejścia do biznesu i szukanie swojego miejsca na świecie. Związkiem też nie do końca zdążyłam się na cieszyć – byliśmy ze sobą niespełna 9 miesięcy, a kolejne 9 ja byłam w ciąży. Za granicą. W czarnej, nieszczęśliwej dupie.
Tak, nie ma idealnych momentów na dziecko.

Tak przynajmniej odpowiedzieliby ankietowani mając ten krótki zarys sytuacji.

Tak bardzo się zdziwiłam, gdy wszyscy nie mieliśmy racji.

co się zmienia po macierzyństwie

jak wygląda życie po macierzyństwie

Życie po macierzyństwie faktycznie jest inne. Jest pełne zakrętów, niespodzianek, mniej i bardziej przespanych nocek. Ale bez kitu, chyba nic mnie tak nie doładowało jak macierzyństwo i nie otworzyło oczu na wiele spraw. Musiałam się po prostu na nie otworzyć.

Zatem.

Jakie to życie jest?

Ja pierdziele. Cholernie mi trudno odpowiedzieć na to pytanie i zarazem przyznać się do tego, że jest lepsze. Nigdy nie zakładałam, że życie może być lepsze, gdy zostaje się matką. No bo jak to, przecież masz multum obowiązków, nie możesz swobodnie wyjść z domu i jest ktoś, kto non stop od Ciebie czegoś chce. Jak takie życie może być lepsze? – zastanawiałaby się dawna Angelina ubrana od stóp do głów w niedowierzanie.

Tymczasem stoję dziś ja, w łazience (jeszcze nie swojej) przed lustrem i patrzę w odbicie tej dziewczyny. Jest młoda i bardzo dużo przed nią. Zdarza jej się tego nie docenić, gdyż kąpie się jedynie w gorącej wodzie. Dostrzegam jednak pewne zmiany. Wraz z piegami, które pojawiły się od słońca na jej twarzy wymalowała się determinacja. Ta dziewczyna, kobieta można rzec nawet – jest o wiele silniejsza niż kiedyś. Potrafi dużo więcej ogarnąć i działać szybciej. Już wie czego chce – wraz z pozbyciem się wód płodowych doznała życiowego oświecenia.  Przestała się bać.  Zaczęła chcieć więcej. Czy to macierzyństwo ujawniło przed nią tyle odpowiedzi? Nie wiem, ale z pewnością odkryło te część duszy, którą sprytnie ukrywała albo nie wiedziała, jak wybudzić ją ze snu.
I wiem, że czasem popłacze i zdarza jej się toczyć zażartą walkę z frustracją, która to psim swędem próbuje się przedrzeć gdzieś między cięższym dniem a tęsknotą za odpoczynkiem. Wtedy, na szczęście, pojawia się wsparcie, pojawiają się bliscy, są przyjaciele. Jej życie jest teraz o wiele bardziej prawdziwe – ma wokół siebie samych prawdziwych ludzi. I ja również jestem prawdziwa.
Jestem mamą.

Jestem kobietą.

Jestem torpedą.

życie i macierzyństwo

 

Stoję i pewnie już nie patrzę w lustro, bo nie umiem za długo tak stać w jednym miejscu, ale dla dobra dyskusji i wpisu, przyjmijmy że jednak stoję i dalej rozmyślam, a właściwie to dochodzę do pewnych wniosków – moje życie jest teraz dużo bardziej dynamiczne, dużo bardziej niespodziewane i poukładane zarazem. Wraz z Marcinem jesteśmy na etapie poszukiwania balansu. Balansu między naszym związkiem, rodzicielstwem, rozwojem i rozrywką. Idzie nam coraz lepiej. Metoda prób i błędów okazuje się tu niezawodna, gdyż ani bez jednego ani bez drugiego nie udało by nam się trafić do momentu w którym jesteśmy. A patrząc rok wstecz – widząc nasze totalne zagubienie, moje wątpliwości w sens życia i Marcina wahanie przy kolejnym kroku – jestem z nas po prostu dumna. Daliśmy radę i idziemy po więcej. Żyjemy, rozwijamy się, potykamy o kłody i pniemy do przodu.

Powoli zdobywamy nasz świat.

Nie wszystko jest takie proste, uczymy się –  ale jest to cudowna nauka i cudowne życie.
Takie jakie lubię – zwariowane.

 

życie a macierzyństwo

Ktoś tu powie, że brzmię bardzo kolorowo – i pewnie ten ktoś będzie miał racje, pewnie tak brzmię. A może nawet chce brzmieć i chcę to wszystko widzieć w takich barwach. Chcę się cieszyć, chcę się uczyć, chcę doceniać. Szanować każdy drobiazg i piękne chwile. Chcę tego bardziej niż strachu i narzekania, że nie mogę na wszystko sobie pozwolić w danym momencie.  Nie jestem w stanie, tak jak wcześniej, za każdym razem być, dojechać, spotkać się. Czasami muszę się do czegoś zmusić, czasami muszę zagryźć zęby. Czasem muszę poczekać. Mogę z tym walczyć, mogę jak wściekła tupać nogą albo… mogę szukać innego wyjścia – lepszego wyjścia (radość, wyrozumiałość, dzielenie się, pomoc, otaczanie się pozytywnymi ludźmi). Narzekanie jest do dupy – serio. Przynajmniej w moim przypadku nie przynosi za sobą żadnych korzyści, dlatego… próbuję inaczej (a uwierzcie mi, że potrafię być zrzędą 🙂 ).
Chociażby piszę. Piszę pamiętnik, robię notatki i prowadzę tego bloga. Jest to taki mój trening, a każde słowo, każda myśl tu zawarta jest swego rodzaju motywacją. Motywacją dla mnie i (być może) dla Ciebie – mój drogi czytelniku/czytelniczko (mniej lub bardziej przypadkowy/a).

 

Na sam koniec

Na sam koniec pozdrawiam tę Angelinę, która tak się bała, że sobie nie poradzi, że nie będzie dobrą mamą i nie wiadomo czy będzie szczęśliwa. Rozumiem dlaczego się bałaś – nie wiedziałaś co Cię czeka. A czekała Cię niezła szkoła życia.

Spoko, zdałaś testy.

A macierzyństwo sprawiło, że chce Ci się jeszcze więcej.

świat stoi otworem, nie bój się przekroczyć próg – jako mama, mama z marzeniami

 

A u Was jak było ze strachem? Baliście się jak to życie będzie wyglądać?
I jak sobie poradziliście? 🙂

 

4 myśli na temat “Czy istnieje życie przy macierzyństwie?

    1. Właśnie, gdzie whysomom? Tak pusto na ig teraz 🙁
      Możliwe, że ominęłam pożegnalny post przez ilość czasu spędzanego w pracy..

Dodaj komentarz