kiedy iść na terapie

wpis o terapii #1 przypadkowa konfrontacja

Przede mną spore wyzwanie. Rundka druga terapii. Rehabilitacja uczuć. Wyciągnięta dłoń do tej małej Angeliny. Nie wiem czy zapraszam Cię do czytania, tę decyzję musisz podjąć sam/sama.

wstęp

Wielokrotnie obiecywałam sobie, że znowu zacznę pisać na blogu. Jednak tłumił mnie wstyd, przerażenie, smutek. A jak kogoś zarażę? Tymi uczuciami zarażę? Nie tymi co bym chciała, to co wtedy? Przecież tak mi zależy, aby jednak tych ludzi, no żeby poczuli się lepiej. Tak bardzo kibicuję każdemu.

I to prawda, kibicuję każdemu z osobna, mocno, jednak… Aby móc dzielić się tą energią, muszę ją odzyskać, muszę ją w pełni uwolnić, a to zrobię tylko wtedy, jeżeli zacznę kibicować samej sobie.

Po to jest ta terapia. Pragnę się odbudować. Odzyskać.
To moja droga

do siebie.

Na wstępie powiem też, że wpisy nie zawsze będą pojawiały się chronologicznie. Bardzo możliwe że pojawią się tu retrospekcje, cytaty z wpisów z pierwszej terapii, którą przerwałam, bo nie dałam rady, ale wierzę, wierzę w to słowo pisane i w uczucie przelane w każdym zdaniu.

Jeżeli też chcesz być tego częścią to zapraszam.

Praca domowa od psychoterapeutki

czyli opisz swoje emocjonalne przeżycia

Jest to moja druga terapeutka (poprzednią terapię przerwałam, bo nie dałam rady). Najpierw odbyły się 4 konsultacje, żeby porozmawiać, zapoznać się, obrać jakiś kierunek, cel. Na ostatnim spotkaniu terapeutka poprosiła mnie, abym na kolejną wizytę opisała swoje największe przeżycia.

Największe emocjonalne przeżycia

Trudno znaleźć odpowiednią chwilę, aby sięgnąć po kartkę i długopis, i spisać co nas najbardziej uderzyło w życiu.

W ogóle słowo pisane ma zupełnie inną moc. Spróbuj napisać swoje marzenia na kartce, to co lubisz, opisać swój najpiękniejszy dzień. Ileż to przyniesie radości, jak bardzo pobudzi się nasz umysł, gdy przed oczami będziemy mieć opisane swoje najskrytsze pragnienia.

A teraz w drugą stronę, spróbuj zajrzeć do ciemni. Zajrzeć tam, gdzie widnieje wyraźny napis „nie wchodzić, grozi załamaniem”. Zajrzeć, zatrzymać się i opisać co widzisz. Pytanie, czy w ogóle chcesz tam zaglądać.

Przy czym to, jak widzisz to teraz, a kiedyś, może nieco się różnić, możesz przez przypadek wpaść na nowy trop. Dostrzec coś nowego, skonfrontować się z czymś.

Ja tak właśnie wpadłam na to, zupełnie niechcący, że byłam w rodzinie przemocowej. Wyparłam to, myślałam że tak nie jest, bo przecież finalnie nikt nie nabił mi siniaka. Nikt nie pobił mnie prętami, pięściami.

Tylko pytanie, czy musiałoby dojść do tego, abym to zauważyła?
Ile w stanie jest znieść dziecko, nastolatek, a później dorosły, zanim się złamie?

Myślałam, że teraz, na tej drugiej terapii będzie lżej. Przecież już najgorsze za mną. Przecież to na poprzednich wizytach płakałam co spotkanie.

Cóż.

Pierwsze refleksje po napisaniu

Pojawił się we mnie gorący żal. Pragnęłam by mnie ktoś uleczył. Teraz. Już. Natychmiast. Rozpłakałam się na głos. Płacz? Brzmi to naiwnie, ale nie spodziewałam się, że tak się popłaczę.

Nerwowo chodziłam po mieszkaniu, w tę i we w tę. Co mam zrobić. Zjeść coś? Słodkiego? Napić się? Poskakać? Puścić muzykę? Zacząć pisać? Co mam zrobić?

Czy to atak paniki? Nie. Nie wiem. Nakręcam się? Sama się nakręcam?

Gdzieś w głowie pojawiały się pytania, które chciałam zadać terapeutce. Po co, po co takie zadanie. Po co to pisać. Byłam, przeżyłam, było minęło. Po co do tego wracać.

Po co do tego wracać…

psychoterapia dla kogo


/PS. Polecam obejrzeć serial na Netflixie "Sprzątaczka". Bardzo inspirujący. Poniekąd utożsamiam się z jego główną bohaterką Alex./


Dodaj komentarz