przemoc domowa pomoc

dzwonię na policję

” – Proszę przestańcie. Nie bijcie się. Staram się krzyczeć, ale mój krzyk jest niczym w porównaniu z ich wrogością. ” Wpis o przemocy, o reagowaniu na przemoc, pisane z punktu widzenia dziecka. Emocjonalnie i prawdziwie.


Fragment ten dotyczy życia, chwili dosyć nieprzyjemnej którą opowiedziała mi bliska osoba. Za jej zgodą opisałam jej emocje, przeżycie i publikuję zachowując jej anonimową tożsamość. Najważniejszy jest dla nas w tym momencie przekaz. W związku z panującą epidemią i obowiązkową kwarantanną w wielu krajach znacząco wzrosła przemoc domowa. Wielka Brytania czy Francja nawet o 30 % zaś Indie aż o 50 %. W Polsce? Nie wiem, ale telefony się urywają. Jesteśmy tym przerażone toteż chciałybyśmy pokreślić jak istotne jest REAGOWANIE na tego typu… przypadki.

Nie bądź obojętny – reaguj.

przemoc domowa gdzie szukac pomocy

tak się przecież zachowują zwierzęta

wpis z punktu widzenia 8 latki

Nie lubię. Nie lubię tego momentu. Jest mi niedobrze i kręci mi się w głowie. Mam wrażenie jakby wszystko działo się w zwolnionym tempie, by za chwile znacząco przyspieszyć.

Zaczyna się od kłótni, ubliżeń o jakąś głupotę. Siorbanie. Mlaskanie.
– Przestań mlaskać. Zabiorę Ci ten talerz.
– Jeszcze raz mlaśnij.

Wyłączam się. Staram się nie uczestniczyć w tej rozmowie. Jestem z boku. Nawet nie wiem w którym momencie wszystko się niebezpiecznie zaostrza. Ton głosu staje się coraz groźniejszy. Jakby warczeli, syczeli na siebie.

Tak się przecież zachowują zwierzęta.

Zaczyna się.
On się zrywa z krzesła i z napiętą dłonią z całej siły próbuje ją uderzyć. Wygląda jakby nikt i nic nie miało go zatrzymać. – Stop, proszę, przestańcie. Ona go łapie, szarpie, próbuje wykręcić ręce.
Nie wiem co robić, próbuję ich rozdzielić, trzęsą mi się dłonie. Nikt mnie nie słyszy. Jestem tam, ale jakby mnie nie było. Jestem mała, bezsilna. – Proszę przestańcie. Nie bijcie się. Staram się krzyczeć, ale mój krzyk jest niczym w porównaniu z ich wrogością. Chcę bronić mamy, krzyczę, proszę by jej nie bił. By ona przestała. Nie rozumiem, nie wiem co robić. To jest moja rodzina, dwie najbliższe mi osoby, z którymi dzielę moją codzienność, życie. Nie mogę uciec do drugiego pokoju, nie mogę ich tak zostawić. Nie mogę jej tak zostawić.

Staję w rogu pokoju i chwytam za telefon.
– Przestańcie bo zadzwonię na policję.

Jeszcze nie reagują.
– Zadzwonię na policję!!!

Wykręcam numer.
9 9 7

– Dzień dobry, tu komenda miejska Policji w (…). – w słuchawce odzywa się opanowany człowiek, w jakiś sposób mnie to uspokaja. Nieco roztrzęsiona, ale bez płaczu, również w miarę spokojnie przekazuje informacje.

– Tata bije mamę.

Rozmowa trwa bardzo krótko. Proszą o podanie adresu i oznajmiają że zaraz kogoś przyślą.

W momencie, gdy zorientowali się, że naprawdę zadzwoniłam, że faktycznie zaraz przyjedzie policja – spotulnieli. Przestali się szarpać.

Rozeszli się.

Całkiem szybko zjawił się komendant policji. Odbył rozmowę z nimi, mnie w to nie włączając. Można powiedzieć, że przy umundurowanym człowieku z nerwami na wodzy, tyłki im zmiękły, możliwe że zrobiło im się głupio (przed nim) że zadzwoniło dziecko. Ja choć na chwilę przestałam być bezsilna.

Gdy o tym mówię, to wspominam – nadal trzęsą mi się ręce. Właściwie to całe ciało mi się trzęsie, a jestem już dorosłym człowiekiem. Wciąż pamiętam to połamane krzesło. To nadgryzione ucho. Te zadrapane ręce i widok krwi.

Najgorszy jest jednak ten wyraz twarzy. Te rozłoszczone oczy, źrenice. Ściągnięte usta. (Oprawca) wygląda wtedy przerażająco, na swój sposób karykaturalnie. Jest zniekształcony, brzydki. Miewałam o nim koszmary.

Sytuacja nie była jednorazowa. Nie raz musiałam zadzwonić na policję, ale zawsze jak to robiłam, to czułam się silniejsza. Byłam mała, ale jednak telefon w dłoni i fakt, że rzeczywiście dzwonię, robił swoje. Czasami wystarczyło że siadałam w kącie i wykręcałam numer, by w domu zapanowała cisza. Czasami…

Tylko tak mogli mnie usłyszeć.

Sąsiedzi?
Sąsiedzi NIGDY nie zareagowali. ANI RAZU. Mój krzyk z całą pewnością niósł się po całej klatce, gdyż drzwi nie do końca były szczelne. Mój pisk, płacz, nie tylko ignorowali bliscy, ale i sąsiedzi obok woleli się nie wtrącać. Też udawali że mnie nie słyszą.
Odczuwałam przed nimi wstyd, ale i również żal.
Zawsze z uśmiechem mówili dzień dobry /słyszałam co się u Was dzieje ale udam że to nie miało miejsca/

Teraz jak jestem dorosła uważam ich za pizdy. Pizdy.
Może powtórzę raz jeszcze, jakby ktoś nie do końca zrozumiał – pizdy.
(jeżeli komuś w tym momencie poruszyłam sumienie, to dobrze, jesteś pizdą – słysząc że coś się dzieje, ale nie reagując)

Z siebie jestem dumna. Byłam małym dzieckiem, spanikowanym, ale dałam radę.

Na mnie nikt nie podniósł ręki. Nie wiem jakby to wyglądało gdyby i mnie bito bądź jeszcze gorzej – molestowano. Kiedyś o tym przez chwilę myślałam. Że na szczęście nikt mnie nie molestuje, bo tylko to pozostało na liście złych rzeczy. Wtedy rozważałam  samobójstwo.

Rozumiecie? 8 letnie dziecko rozważające samobójstwo. 8 letnie dziecko siada na parapecie myśląc, czy warto jeszcze żyć, czy spotka je coś dobrego. Przecież życie może być piękne.

koronawirus przemoc domowa

DLATEGO REAGUJ. R E A G U J.
Widzisz/słyszysz że coś się dzieje? Idź, zapukaj do tych drzwi. Boisz się? Wstydzisz? Zadzwoń. Nawet anonimowo. 

Dzwoń, do skutku, obojętnie czy jesteś dzieckiem, nastolatkiem, dorosłą kobietą/mężczyzną.
A jeżeli jesteś ofiarą… to nie przekreślaj siebie. Bądź dla siebie dobra/y. Myśl o sobie.
Szukaj pomocy. Szukaj oparcia. Szukaj nadziei i siły. Nie raz, nie poddawaj się. Wierzę w Ciebie.
8 letnie dziecko potrafiło, Ty też potrafisz.


Gdzie szukać pomocy?

  • NUMER ALARMOWY    tel. 112
  • Telefon zaufania dla dzieci i młodzieży    tel. 116 111
  • Ogólnopolski Telefonu dla Ofiar Przemocy w Rodzinie „Niebieska Linia”    tel. 801 120 002
  • Centrum Interwencji Kryzysowej (telefon w zależności od miasta)

 

PS. Ja psychologiem/terapeutą nie jestem, ale jeżeli ktoś z Was potrzebuje fachowej pomocy to warto po nią sięgnąć.

  • Ze swojej strony polecam Martę Łyzińską – www.trojmiasto-psychoterapia.com
    Marta związana jest m.in. z Ośrodkiem Interwencji Kryzysowej w Gdyni oraz z gdańskim oddziałem Centrum Praw Kobiet, gdzie zajmuje się wsparciem kobiet doświadczających przemocy. Pomaga również tym, którzy zmagają się z jej traumą. Aktualnie prowadzi także terapię online.


PS2.
Przepraszam za wyrażenie „pizdy” we wpisie. Poniosło mnie, co nie zmienia faktu, że bycie obojętnym na cudzą krzywdę jest dla mnie czymś… trudnym do opisania zwykłymi słowami.


PS3.
Jeżeli jednak uważasz ten wpis za wartościowy, znasz przykład reakcji na przemoc, wiesz gdzie jeszcze warto się zgłaszać o pomoc – zostaw informacje w komentarzu.

[fb_button]

Jedna myśl na temat “dzwonię na policję

  1. Mocne i tak bardzo prawdziwe. Jestem policjantką od ponad 12 lat, przemoc domowa to moja zawodowa smutna codzienność.. Gdy zaczęła się kwarantanna, świat i u nas się zatrzymał, przez pierwszy tydzień mówię wooow ludzie jednak potrafią i dają radę, brawo za postawę.. Telefony milczały, nikt nie przychodził po poradę, interwencje bardzo sporadycznie,.. A potem codzienność wróciła.. Widocznie pierwszy strach minął, do domów weszła nuda, potem frustracja, a wreszcie i agresja nierzadko wspomagana procentami, bo przecież pod sklepem ani w parku teraz nie wolno.. A do tego dzieciaki wiecznie coś chcą, nudzą się, nastolatkowie się buntuja, bo są dosłownie uwiezieni w domach, to trudna rzeczywistość dla wszystkich, ale przemoc i agresja nie na tu nic na swoją obronę.. Po tych pierwszych 7-10 dniach telefony nie milkną, patrole jeżdżą z interwencji na interwencje, pomieszczenia dla osób zatrzymanych, których zabrano z domu dla bezpieczenstwa rodziny są wiecznie pełne..dzieciaki wysyłają sobie ostatnie smsy, bo nie potrafią dłużej w tym tkwić.. To trudny czas.. REAGUJ..

Dodaj komentarz