Jak znalazłam się w Szkocji

Postawiłam wszystko na jedną kartę. Czasem wiesz kiedy masz dobrą passę, kiedy warto pobawić się w hazard z własnym życiem. I robisz to z uśmiechem, mimo licznych ochów i achów oraz: „czy na pewno jesteś tego pewna?”

Krótka piłka.

W połowie września 2015 roku po raz kolejny w życiu spakowałam w walizki swoje rzeczy i obrałam nowy kierunek. Mając na koncie Ustkę, Słupsk, Gdańsk, Sopot, Warszawę, a i nawet Kraków, przyszedł czas na Poznań. W wakacje udało mi się pozytywnie przejść testy kwalifikujące na magisterkę do Uniwersytetu Ekonomicznego. No i fajnie. Kilka zajęć, parę zdobytych plusów a i nawet biblioteka zaliczona. Nic jednak nie zaiskrzyło. Daj sobie czas.

Mieszkanko też całkiem spoko, pokoik przytulny a i nawet znalazłam swoją siłownię. Miesięczny wykupiony i już pierwsze napiwki z nowej pracy zdobyte. Grono znajomych poszerzone, puby zaliczone + moja najlepsza przyjaciółka również zechciała zasmakować tego miasta. No to co jest nie tak?

Podanie. /od czego to się zaczęło/

Sercu różnie wychodzi współpraca z rozumem. Tym razem jednak oboje zmierzali w tym samym kierunku. Nie owijając w bawełnę, poza nowym miejscem zamieszkania, nową uczelnią i środowiskiem, pracą i siłownią, w moim sercu również pojawiło się coś nowego. Uczucie. Jestem dość uparta, a przede wszystkim choleeeernie niecierpliwa. Nie wiedziałam czy to coś poważnego, czy dla niego to coś znaczy, podczas gdy ja pierwszy raz miałam ochotę robić fikołki i opowiadać każdemu, jak bardzo czuje że się zakochałam. I tutaj mały psikus, odległość. Uwierzcie mi, że chociaż znam przypadki takich związków – szczęśliwych związków, to ja osobiście wolałam tego unikać. Chciałam wiedzieć, czy lepiej zainwestować w arcy-mocną patelnię, palnąć sobie w łeb nim będę wiła się po kątach z nieszczęśliwej miłości, czy po prostu wziąć się w garść i pojechać na te 3-4 dni, stanąć w progu i powiedzieć: „stary kurna, to lovka jakaś między nami jest czy co”.

No dobra, tak może nie powiedziałam. Po 37829 wiadomościach na fejsie, snapach, stwierdziłam. Bookuje, bookuje te bilety i nic mnie nie obchodzi. Czy były głosy sprzeciwu? … „Ale jak to, to facet powinien wykonać pierwszy ruch.” „No nie wiem, ja to bym nie jechała.”

„Serio jedziesz?”

I zabookowałam, choć planowo miał być to listopad, dla mnie dodatkowe tygodnie oczekiwania byłaby zbyt wielką karą. Naprawdę nie należę do cierpliwych osób. Wolałam już za dwa tygodnie siedzieć w samolocie, pierwszy raz postawić nogę na szkockim lotnisku i wiedzieć. A był to październik.

Dośrodkowanie. /mój pierwszy krótki pobyt w Szkocji/

Każdy milimetr ciała wypicowany, włosy zadbane i ciało w formie. Wieczór po przyjeździe na japie wyskoczyła mi opryszczka (pierwszy raz w życiu) a rano przywitała mnie ciota. Mój organizm klasycznie zachował się na poziomie. Nie zważając na okoliczności naprawdę spędziłam miło czas, nawet lepiej niż się spodziewałam. Cała w skowronkach, lecz z obolałym sercem wracałam do Polski. Od razu pomyliłam autobusy jadąc w nieznane części Poznania i prawie zaspałam do pracy. Nie ogarniam.

Gol.

Poniedziałek rano. Obudziłam się z mętlikiem w głowie. Iść na ćwiczenia czy nie iść? Być czy nie być? Nie poszłam, wyspałam się. W ciągu 3 kolejnych dni zrezygnowałam z pracy na rzecz innej w Glasgow. Wypowiedziałam umowę najmu w tym czasie znajdując pokój do wynajęcia w dzielnicy Maryhill. Więcej nie poszłam do biblioteki uniwersyteckiej i pożegnałam się ze studiami. W środę wieczorem kupiłam bilet w jedną stronę.

Niespełna 3 tygodnie później byłam w Szkocji.

A tak naprawdę dlaczego wyjechałam? Już przez ostatnie 2 lata ciągnęło mnie za granicę. Nie zależało mi na pieniądzach, ani również nie chciałam rzucać wszystkiego w imię miłości – to nie w moim stylu. (Chociaż przyznaję zauroczenie miało swój wpływ). Stwierdziłam że taki wyjazd to niemałe wyzwanie dla mnie, pozbyłam się większości uzbieranych oszczędności i pozamykałam wszystkie sprawy w Polsce skrycie wierząc, że dowiem się kim chcę być i czego tak naprawdę chcę w życiu.

Poza tym, jak nie teraz to kiedy?

jednak jest trochę "lovki"

Dodaj komentarz