Skroluję fejsbuka. Właściwie rzadko to robię, bo jest tam tego zbyt wiele. Algorytm jednak dosyć dobrze się spisuje i na samą górę podrzuca mi zdjęcia najbliższych znajomych.
Już któraś z kolei koleżanka robi na mnie wrażenie. O kobietach, które jak wino… piszę dziś.
Spojrzenie kobiety dojrzalszej
Lubię obserwować jak zmieniają się kobiety. W tym delikatnym ciele, opatulonym w pudrowy sweterek lub mięsistą bluzę jest wbrew pozorom sporo siły.
Chyba każda z nas przeszła kilka epizodów w życiu.
Nieumiejętnie malowała kreskę nad okiem.
Źle dobrała podkład do twarzy.
Została zaskoczona przez okres, dojeżdżając swoje ulubione majtki.
Zawstydziła się.
Być może dała ogłupić. Z miłości.
Dała się wykorzystać. W pracy.
Nie zawalczyła o wyższą stawkę.
Nie raz zapłakała.
Bez powodu.
Z kilkudziesięciu powodów.
Znowu z powodu miłości.
A może to nie była miłość?
Kupiła sweter z akrylu.
Kupiła kolejny kubek, chociaż ma już 5…15.
Nie lubiła swojego nosa.
Uda nie lubiła.
Zrobiła rachunek sumienia, osiągając średni wynik.
Zaczęła ćwiczyć z Chodakowską.
Przestała.
Zaczęła.
Unfollow. Follow.
To może spróbuję z kimś innym.
Czego ja chcę od życia?
Zapytała.
Raz.
Drugi.
Kurwa.
Trzeci.
Nie wiem. No dobra, wiem.
Ale czy na pewno?
Chyba każdej z nas nie raz zdarzyło się zrobić przypał, mieć żal do siebie, do kogoś, zwątpić, zapłakać, dusić w sobie emocje by, w dziwnym momencie, je wykrzyczeć. Fakt, jesteśmy pokręcone. Zbyt dużo rozkminiamy, rozkminiając błądzimy, czasami słuchamy, często nie słyszymy – samych siebie.
Ale im dłużej obserwuje – siebie, swoje koleżanki czy kobiety w internecie, tym bardziej mnie fascynują. To jak się zmieniają, jak otwierają skrzydła. Jak ich wyraz twarzy nabiera takiego… czegoś. Pewniejsze spojrzenie, większa świadomość duszy i ciała, akceptacja.
To wszystko to są, jakby nie patrzeć, właśnie te lata przypałów. Liczne próby, wzloty i upadki. Wielokrotne „ja nie chcę”, „pierdolę” i „nie ogarniam”.
Kobiety jak wino
Nie rozumiałam tego powiedzenia jak byłam małolatą. Że niby co. Że niby z wiekiem jest coraz lepsza? Przecież te zmarszczki.
No i co?
Okazuje się że w ogóle nie chodziło tu o wiek, a o dojrzałość. O tę mądrość, którą każda z nas skrupulatnie gromadziła i doświadczenia, które zebrała.
Uwielbiam, tak po cichutku, podglądać kobiety ciut dojrzalsze ode mnie. Podejrzeć jak sobie radzą, poczytać co piszą, obserwować ich podejście do życia. Otwarty umysł, piękną duszę.
Jak lubią te swoje rozstępy, a może i nawet ich nie lubią, ale akceptują. Taka jestem. Jestem taką właśnie kobietą. Jeżeli będzie mi z czymś źle – to to zmienię. I działają.
Jest w nich wiele wdzięczności.
Uwielbiam patrzeć na moje koleżanki, rówieśniczki, które z dnia na dzień pięknieją. Zarówno wewnętrznie, jak i zewnętrznie.
Polajkowałam.
Wcześniej nie lubiłam dziewczyn
No właśnie. Dziewczyn. Wkurzały mnie. Fałsz, obłuda, obgadywanie. Dogryzanie, podkopywanie dołków, bądź udawanie że wszystko jest ok (gdy nie jest). Wydawały mi się tak problematyczne, że na pewnym etapie życia to właściwie nie miałam koleżanek. Wolałam zadzwonić do kumpli, iść z nimi na imprezę, na łyżwy, do kina. Pogadać, pośmiać się czy wypić piwo. Nie robili problemu z niczego, a jak problem był to rypali wprost.
Może wszystkie potrzebowałyśmy czasu by do siebie dotrzeć, by dojrzeć, by przetrawić wiele spraw.
Nadal potrzebujemy.
Nadal dojrzewamy.
Nabieramy koloru.
Smakujemy coraz lepiej.
cheers to all the strong woman
Dzisiejszy wpis dedykuję wszystkim kobietom. Tym, które mają gorszy dzień oraz tym, które wzniosły się na wyżyny. Byśmy zawsze potrafiły odnaleźć w sobie tę siłę i potrafiły ją mądrze wykorzystać.
No i nie przestawały w siebie wierzyć.
Angie