pinterest, marzenia, remont

to głupie co napiszę

Jako wstęp dodam, że… nie wiem czy to bezpieczne w dzisiejszych czasach serwować danie pod postacią swojego serca na talerzu. Ludzie z taką lekkością piszą opinie – na guglach i pudlach.

 

Piszę i kasuję.

Dawno mnie tu nie było.

 

Dawno właściwie mnie nigdzie nie było.

 

Rzuciłam w kąt swojego bloga, rzuciłam w kąt zamiłowanie do zdjęć – tych zwykłych, codziennych i tych pozowanych. Tych, do których się maluję, włączam samowyzwalacz i się z nim ścigam.

Może znowu mi odbiło – może zapomniałam o tej Angelinie, albo znów kazałam być jej cicho. /Są rzeczy ważniejsze niż Twoje zajawki./

To głupie co napiszę

„To głupie co napiszę” dyktuje mi wewnętrzny głos – ale czy to jest rzeczywiście głupie? Prawda jest taka, że dałam się zapanować. Strach przejął nade mną kontrolę. Strach i presja, której – to smutne – ale pomogłam (albo jej uległam?). Nie wiem jak to się stało, może to wszystko mnie przerosło. Nie opisałam tutaj swojego porodu, nie opisałam remontu, przeprowadzki, nie zrobiłam podsumowania roku 2019 – który jest kluczowym wpisem wśród blogerów.

Walczyłam sama ze sobą, starałam się być lepsza, wycisnąć więcej, szybciej, wciąż czując że robię za mało, wciąż mając obraz siebie – w podeszłym wieku, wspominającej że trzeba było spełniać marzenia wtedy, kiedy byłam młoda. To straszne, ale stałam się swoim własnym katem emocjonalnym.

 

„Potraktuj siebie jako swoją przyjaciółkę” mówiłam.

Tłumaczyłam, kobieto, niedawno urodziłaś, masz dwójkę małych dzieci, niedawno przeszłaś dwa remonty, dwie wielkie inwestycje, przeprowadzkę. Wszystko to w bardzo krótkim czasie. Przecież obiecywałaś sobie zwolnić, ochłonąć, doceniać to co masz i dać czas.

 

 

Wdech.

Wydech.

Spokojnie.

No już, spokój.

 

To dla mnie za dużo,  ja już nie mogę, nie dam rady.

 

Wdech.

Spokojnie.

Wydech.

 

Śmiech, śmiech – chwytam telefon, odpalam story i się wygłupiam. Pomaga, na chwilę. Jakoś mi lżej. Bycie szajbuską to takie moje lekarstwo na codzienność, choć w tym wszystkim wstydzę się przyznać, że i ja mam te gorsze dni.

„Myślałam że Ty takich nie masz”

„Skąd czerpiesz na to energię?”

„Tacy jak Ty ciągle chodzą uśmiechnięci, zazdroszczę”

Czytałam w prywatnych wiadomościach. /Nie mogę przecież powiedzieć, że między beką a życiem to jestem na skraju załamania/

Kiedyś wszystkich przeproszę za to, że tylko się uśmiecham, usilnie chowając tę przestraszoną Angelinę

social media XXI wieku

 

Dzisiaj pozwalam jej na chwilę wyjść, przytulam ją mocno do siebie. Przepraszam, zapomniałam jak bardzo jesteś ważna.

Dodaj komentarz