Czyli jak spędzić sylwestra w ciąży?
W dniu 31.12.2016 przywitała mnie aplikacja „moja ciąża” (tak… też ją ściągnęłam po namowie innych kobiet po przejściach) z nowiną: „witamy Cię w III trymestrze ciąży! oficjalnie zaczynasz swój 7 miesiąc”. O cudach niewidach roku 2016, o facecie który obalił mit: „Nobody’s Perfect” i kameralnym Sylwestrze przedstawiam Wam ja z paroma kilogramami więcej.
Sylwester 2016/2017
Ranna zmiana w pracy, zakupy na ostatnią chwilę i do domciu. W Szkocji deszczowo, czyli pogoda w kratkę. Kilka dni wcześniej zastanawiałam się, czy skoro nie wypiję nawet wina to może chociaż gdzieś pojechać, może wynająć jakiś apartament (który wbrew pozorom może nie kosztowałby całej wypłaty), ale ostatecznie wzięłam głęboki oddech i wspólnie wraz z Marcinem doszliśmy do wniosku, że spędzimy go kameralnie.
I przyznam, że był to jeden z najmilszych Sylwestrów w mojej karierze. Począwszy od relaksującej kąpieli, braku pośpiechu związanego z konkretną godziną, bez wariactw z włosami i makijażem + prosty dress code – koszula u góry i dresy na dole. Czego chcieć więcej?
Z szacunku do siebie za czasów, gdy byłam jeszcze silną i niezależną kobietą, będącą świadomą swojego potencjału i możliwości (ale poniosło koleżankę), niekoniecznie potrzebującą faceta od zaraz – nie powinnam pisać tego, co zaraz przeczytacie. (Biorę głęboki wdech…)
Mężczyzny. Nie takiego obsrajdupę lamusa, który będzie Cię jeszcze pół imprezy wkurw… wkurzał bo nie umie się zachować, czy takiego który również nie umie się zachować i wraz z każdym kieliszkiem zapomina o Twoim istnieniu – chyba że trzeba jakoś ogarnąć powrót na chatę lub „widziałaś moje buty”. Nie, niedojrzałych dupków którzy nie wiedzą czego chcą powinno się zostawić wraz ze starym 2016. A jeżeli chcesz przepis na faceta idealnego czyt. obalam hejty na „nobody’s perfect’ to Ci go z okazji 2017 roku wyjawię.
krótka przypowieść o facecie
Gdzieś za kilkunastoma działami, siedmioma półkami, w gąszczu rąk sięgających po wysokoprocentowe trunki przedzierał się on. Ze spokojem w oczach mijał kolejne sektory. Nie poddawał się. Był mężczyzną. Gdy już zwątpiłam w istnienie magicznego napoju, gdy już straciłam go z pola widzenia, mój wzrok się zatrzymał. W tym miejscu ludzi nie było. Nie dziś, nie o tej porze, nie w Sylwestra. Podniosłam wzrok zza butelek ciężarnym zakazanych, spojrzałam na niego i… usłyszałam TE słowa: „kochanie, znalazłem dla Ciebie wino”.
koniec przypowieści
Zostawiam Wam to do interpretacji. Poza tym zjedliśmy uroczą kolację we dwoje, którą przygotował mój bohater, odliczając ostatnie sekundy 2016 roku razem z TVP Dwójką, by równo o godz. 00:00 dać sobie buzi, życzyć samych dobroci i zatańczyć w salonie. Godzinę później (jak przystało na różnicę czasową między Polską a UK) pobiegliśmy na ostatnią chwilę na wzgórze do parku, skąd mamy widok na całe miasto i fajerwerki.
A tu mała relacja ze Snapchata:
A co z tym 2016?
Pierwsze usłyszane kocham Cię od Marcina, pierwsze szczere odpowiedziane kocham Cię ode mnie. Masa rozmów po angielsku z ludźmi z całego świata, kolejne siwe włosy na głowie, ogrom emocji, (klasycznie) dwie przeprowadzki, mnóstwo stresu, ekscytacji. Paredziesiąt jak nie kilkaset funtów wydanych na dojazdy do ukochanego, zostawianie po sobie kolejno szczoteczki, szczotki, pół kosmetyczki, aż w końcu wszystkich rzeczy i wspólne zamieszkanie. Wydane kilka tygodniówek na jedzenie w restauracjach, poznawanie różnych smaków. Sporo mil pokonanych na przejażdżkach po Szkocji, sporo wyrzuconych pustych butelek po winie i sporo kilometrów pokonanych na wspólnych spacerach. Tego roku zwiedziłam więcej państw niż w całej swojej karierze, jadąc w mini tripa po Europie (Szkocja, Belgia, Holandia, Polska, Czechy, Niemcy) oraz zasnęłam na koncercie Redmena na Hip Hop Kempie, bo… okazało się że jestem w ciąży.
W 2016 roku widziałam najpiękniejszy i najszczerszy uśmiech – Marcina gdy dowiedział się że będzie to chłopiec.
W 2016 roku zrozumiałam, że kopanie może być najlepszym uczuciem na świecie – czując pierwsze ruchy dziecka.
2016 rok był dla mnie szalony, stresujący, ale i niesamowicie wyjątkowy.
Jaki będzie 2017? Tego jak możecie się domyślić, ze mną niewiadomo. Jedno jest pewne – będzie to dla mnie niezapomniany rok. (No i pewnie się przeprowadzę, bo to już coroczna tradycja).
A wy jak spędziliście Sylwestra? Wierzycie w pomyślność 2017?
Ja osobiście Wam jej życzę. I wiary w swoje możliwości!
buziaki, Angelina
Ależ masz świetny styl pisania! Mimo, że z ciążą i macierzyństwem nie mam, jak na razie, nic wspólnego, to z chęcią będę zaglądać.
Jeśli o rozpoczęty rok chodzi, to życzę Ci przede wszystkim mnóstwo uśmiechu – co by się nie działo! 🙂
Dziękuję Ci bardzo! Mam nadzieję, że tego uśmiechu nie zabraknie. 🙂