O matko i córko, synu mój już narodzony. Jak Cię nazwać? Jakie wybrać imię dla chłopca? Te pytania dręczyły mnie… całą ciążę i nie wiem czy w życiu przyszło mi mieć większy dylemat. Imię dla dziecka. No i jeszcze ta presja otoczenia.
Jak mu dacie na imię?
Słyszane razy tysiąc pięćset sto dziewięćset. Pierwsze skromne podchody znajomych i rodziny pojawiły się po oficjalnym ogłoszeniu światu o ciąży – mianowicie gdy byłam w 20 tygodniu. Odtąd posypało się gradobicie. Wiecie, nie byłoby w tym nic strasznego, gdybym w końcu ze spokojem mogła odpowiedzieć: „jakieś imię„. Tak niestety się nie wydarzyło do samego rozwiązania.
Poród miesiąc szybciej nie tyle wprowadził zamętu w moim życiu, że łóżeczko niezłożone czy wyprawka nieskompletowana. To to tam pikuś, serio. Brzdąc ewakuując się z moich wnętrzności nieświadomie postawił nas pod ścianą i kazał się wreszcie zdecydować.
Najgorsze pytanie na porodówce
Na „jak się czujesz” mogłam odpowiedzieć że ok, że całkiem, że 3/10. Ale zaraz następne w kolejności było: „macie już dla niego jakieś imię?” i tak od każdej położnej, lekarza, salowej. Tych z bardziej intensywnej, z mniej intensywnej. Te co go karmiły i opiekowały się młodym jak był w inkubatorze. Specjalistom, którzy odwiedzali pociężarówkowe kobiety czyli pediatra, fizjoterapeuta, babka od karmienia, babka od mycia, babka od dręczycielskich pytań.
A no tak, zasyp gratulacji od znajomych i rodziny też się kończył tym pytaniem, a moim fiaskiem.
Wiecie. I ja rozumiem, bo to jedno z klasycznych zagajeń apropo malucha. Czy zdrowy, jakie wymiary i czy wiecie jak go nazwiecie. Sama byłam tego ciekawa, haha. Miałam jakieś swoje typy i Marcin też je miał i bliscy również. Problem w tym, że się nie zgadzały, a ciekawość otoczenia rosła.
Nasze typy imienia
Moje: Oskar, Cezary (Czarek), Borys, Dawid
Marcin: Adam, Antoni, Kuba, Filip, Dominik
Świat: Andrzej
Kto powinien wybrać imię dla dziecka?
- Mama, zdaniem przyszłej mamy. Tata, zdaniem przyszłego taty. Babcia, zdaniem babci i druga babcia, zdaniem drugiej babci.
- Jeżeli dziewczynka to mama, jeżeli chłopiec to tata.
- Dla pierwszego dziecka wybiera mama, dla drugiego tata (hehe, o ile będzie nr2 #matkasamozło, #podstępy, #itakwybrałabymatka )
- Mama, bo kurde nosiła jednak dziecko przez te około 9 miesięcy!
- Ojciec, bo znosił matkę przez te około 9 miesięcy!
- Matka bo rodziła.
- Ojciec bo spłodził.
- Wspólny wybór.
Jak pójść na kompromis w kwestii imienia?
Istnieje kilka opcji. Można np. wyrobić sobie papiery na lewo i kupić bilet na Honolulu. Można również potajemnie wybrać się do urzędu i podjąć decyzję (chociaż tradycyjnie to ojciec idzie rejestrować dziecko, ale w końcu tyle się mówi o równouprawnieniu…). Gorsze formy to szantaż, przemoc domowa, rozwód, ale nie mam zamiaru nikogo deprawować. (Chociaż solidny kop w tyłek może wydawać się kuszący).
Negocjacje i rozmowa
W wyborze imienia nie chodzi jednak o wygraną rodzica, lecz o dobro dziecka. Zatem czas odnaleźć złoty środek. Mieliśmy spory problem, gdyż ja stawiałam na dość oryginalne imię dla chłopca, niewidniejące w czołówce najpopularniejszych imion. A Marcin, czyli facet, głowa rodziny, chciał spoko imię. Faktem było, że jego typy mi się podobały, ale to nie było to. I vice versa.
Wypisywaliśmy listę (tzn ja wypisywałam). Dopasowywaliśmy do nazwiska. Przeglądaliśmy wyszukiwarki, sprawdzaliśmy etymologię imion i stopniowo zawężaliśmy spis.
Powitajcie Aleksa!
Ostateczna rozgrywka padła między Oskarem a Adamem i… nie wybraliśmy żadnego z nich. Sprawiedliwie. Sugestie od bliskich braliśmy pod uwagę, ale dzielnie szukaliśmy czegoś co spodoba się nam obojgu. W dzień wypisu ze szpitala, zmęczeni odpowiadaniem, że jeszcze nie wiemy, ni stąd ni zowąd Marcin rzucił: „A może Aleksander?” Chwila ciszy… Spojrzenie na małego… „No może?” odpowiedziałam. I tak oto mamy małego Aleksa.
Oskar + Adam = Aleksander, trochę pomiksowały się literki i wyszło!
Brzmi ładnie, dumnie, jest popularne – ale nie za bardzo. Pasuje i w Polsce i zagranicą (mieszkamy w Szkocji). Każdy może dopasować sobie te imię według upodobań. Ja jako że nie lubię słodkich zdrobnień preferuję Aleks. Rodzinka może mówić Olek, Alek, Oluś ( 🙁 ) itd. A po ojcu i tak będzie małym Macieją.
PS. Ojciec i świat nadal mówią na niego Andrzej…
Kończąc dylematy
Tak bardzo cieszę się, że mamy ten wybór z głowy! Jako przypałowa matka z przypadku, niewidząca siebie nigdy wcześniej w roli kobiety karmiącej nie zastanawiałam się wcześniej jak nazwać syna. Po prostu nie zakładałam, że go będę mieć. A problem z nazwami to chyba zagwostka, która męczy nie tylko mnie – nick na YT, domena, strona internetowa. I bądź tu człowieku mądry…
Co do popularności imion, mody – warto pamiętać że ona przemija. Poza tym dzieci i tak dopasowują sobie pseudonimy. Sporo rodziców dopiero przy narodzinach swojej pociechy, widząc ją po kilkumiesiecznym oczekiwaniu podejmują decyzję. Tak czy siak, jakie by to nie było imię, świat przywita nowego gościa z otwartymi ramionami!
Weszłam, bo tak się zastanawiałam co można napisać w artykule o takim tytule. No i masz mnie – genialnie napisane, przeczytałam od deski do deski! Brawo za pomysł, styl i poczucie humoru 😉
Mega mi miło! Cieszę się, że da radę wytrwać do końca!
No to mój Aleksander jeszcze w brzuszku, ale imię było postanowione od samego początku. Gorzej jakby nagle przy porodzie stwierdzili, że to jednak dziewczynka. Mam nadzieję, że obędzie się bez niespodzianek 😀
Oooo zazdroszczę tego zdecydowania! A co do dziewczynki… może warto ubezpieczyć się w zapasowe imię haha. Los lubi psocić. 😛 Dużo zdrówka dla Was 🙂
Andrzej, kocham Cię.
Ja podczytuje, bo mamy wspolnych znajomych 🙂 Imie mojego syna, Borys bylo w Twoich osobistych typach, moze odgadniesz o kogo chodzi 😉 Pozdrawiam i zycze powodzenia mlodym rodzicom. Wasz synek jest uroczy!
I jeszcze dodam, ze wedlug mnie wybor imienia dla dziecka to strasznie ciezka sprawa, z kazdej strony sugestie, podpowiedzi albo co gorsze negacje, bo to imie brzydkie, to staromodne, tamto oklepane a tym skrzywdzisz dziecko. Zdarzyly sie i chamskie, niekulturalne komentarze w stylu: Borys? To przeciez imie dla pitbulla na sterydach albo pijaczka spod sklepu. Adam? Wszystkie Adamy to debile! Przekornie lub nie, zostal Borys Adam 😉
Wybór imienia to zdecydowanie trudna sprawa. Ja z jednej strony całą ciążę trochę zazdrościłam znajomym rodzicom, którzy od samego początku wiedzieli jak tytułować swoje pociechy beztrosko hasające w brzuchach mam. Z drugiej strony bardzo lubiłam te nasze rozmowy o imionach, zastanawianie się, przymierzanie do nazwiska itp. Summa summarum na porodówkę pojechaliśmy z dwoma propozycjami i faktycznie wybraliśmy jedną z nich. I dzisiaj jak patrzę na synka, to nie wyobrażam sobie dla niego innego imienia 🙂