Ostatnio wspominałam na instagramie, że czeka nas, a właściwie mojego syna lat 5 zabieg wycięcia migdałków. Napisało do mnie sporo mam z zapytaniem, czy dam później znać jak było. Zatem ten wpis jest taką odpowiedzią dla Was. Relacją z naszego pobytu w szpitalu.
Pytania na które odpowiem w tym wpisie:
- Dlaczego wykonaliśmy ten zabieg, powody do wycięcia migdałków u dziecka.
- Skierowanie, decyzja o szpitalu, zabieg wycięcia migdałków na NFZ.
- Czy dziecko poddawane jest narkozie i jak mieliśmy się do tego przygotować.
- Czy przy zabiegu usunięcia migdałków zostaje się w szpitalu i czy rodzic może być z dzieckiem.
- Co ze sobą zabraliśmy do szpitala, co na poprawę nastroju?
- Czy polecam oddział dziecięcy w Koszalinie?
- Jak wygląda rekonwalescencja po zabiegu usunięcia migdałków?
Dorzucę również parę zdjęć. Podam nazwisko lekarza laryngologa u którego się konsultowaliśmy oraz napiszę w którym szpitalu byliśmy. Na dodatkowe pytania odpowiem w komentarzu, a teraz zapraszam do wpisu.
Dlaczego zdecydowaliśmy się na zabieg usunięcia migdałków?
Głównym powodem do usunięcia migdałków był problem z oddychaniem. Aleksowi towarzyszyły bezdechy w nocy, potworne chrapanie. Młody te skłonności odziedziczył po swojej mamie (pozdrawiam), która w swojej karierze już 2 razy miała wycinane i powinna mieć kolejny. Otóż migdały lubią sobie odrosnąć.
Aby nie był to wymysł, oczywiście nasze wątpliwości skonsultowaliśmy z lekarzem. Następnie lekarz skierował nas do laryngologa.
Nasz wybór padł na dr Masełkowskiego. Zdecydowaliśmy iść się zbadać prywatnie, gdyż przy okazji laryngolog ocenił zarówno moje, jak i dzieci (Aleks lat 5 oraz Marcelinka lat 2) migdały. Wszyscy jesteśmy siebie warci w tej kwestii, aczkolwiek córeczka była trochę za mała, a ja… na spokojnie! Priorytetem był syn, gdyż to u niego oddychanie było najbardziej niepokojące.
Skierowanie do szpitala na wycięcie migdałków – który szpital wybrać? A to można sobie tak wybierać?
Jesteśmy ze Słupska i mimo iż zabieg mógłby być wykonany u nas, to doktor polecił nam oddział dziecięcy w Koszalinie. Szczerze powiedziawszy, już nie do końca pamiętam dlaczego, czy chodziło o terminy czy co, ale mu zaufaliśmy i zgłosiliśmy się, aby zająć kolejkę.
U laryngologa byliśmy w marcu 2022, zabieg był wykonywany w listopadzie 2022, także w sumie aż takiej tragedii nie ma. Zabieg wykonywaliśmy już na NFZ.
Wiem że część mam, z którymi rozmawiałam, zabieg wykonywały w Gdańsku oraz w Słupsku (tu ponoć nawet jest pokój zabaw). Wszędzie czeka się podobnie.
Tydzień przed zabiegiem – konsultacja i wyniki badań
Tydzień przed zabiegiem pojechaliśmy na wizytę lekarską do Koszalina do poradni laryngologii. Aby konsultacja była na NFZ zadzwoniłam uprzednio do lekarza rodzinnego Aleksa przedstawiając sytuację i bez problemu otrzymałam skierowanie.
Tak, potrzebne są dwa skierowania. Jedno do szpitala, a drugie osobno na konsultacje. Tak przynajmniej było w naszym przypadku.
W Koszalinie nikt już nie podważał zaleceń lekarza, który skierował na wycięcie. Wykonali badanie słuchu oraz pobrali krew.
Otrzymałam też kartę informacyjną, na której dokładnie było rozpisane co i jak przed zabiegiem oraz w dniu zabiegu.
Przygotowanie do zabiegu wycięcia migdałków
Najważniejsze:
- Aleks miał być zdrowy, w innym przypadku zabieg należy przesunąć (przed zabiegiem minimum 2 tygodnie bez antybiotyku)
- Aleks miał być NA CZCZO. Nic nie mogliśmy mu dawać do jedzenia i picia na 6 godzin przed zabiegiem. W szpitalu powiedzieli, aby już od godziny 24 nic nie dawać (w szpitalu mieliśmy stawić się o 7:30).
- Jako że to ja byłam rodzicem towarzyszącym, podpisującym zgody, a wraz z synem mamy inne nazwiska (syn ma po ojcu)(Marcin? kiedy ślub? halo?) to musiałam mieć ze sobą akt urodzenia syna;
- musiałam wypełnić dokument dla anestezjologa (odnośnie chorób, alergii, leków).
Co ze sobą jeszcze miałam?
Wszystkie dokumenty, które dostałam od lekarzy w związku z wycięciem migdałków u syna zapakowane w teczkę, wszelkie skierowania, karty informacyjne (nawet jak to nie było wymagane, to i tak trzymam to razem i wszędzie noszę). Oczywiście dowód osobisty.
Czy mogłam nocować z Aleksem w szpitalu?
Tak! Mogłam i cieszę się, że mogłam być przy nim. Sama miałam wycinane migdały w wieku 4 lat to nie dość, że zabieg był na żywca, to jeszcze nocowałam w szpitalu bez rodzica. Także teraz trochę się pozmieniało i ja osobiście cieszę się z tej zmiany, bo dziecko czuje się bezpieczniej.
W DNIU WYCIĘCIA MIGDAŁKÓW
Pojechaliśmy do Koszalina i zgłosiliśmy się o umówionej godzinie w Izbie przyjęć. Wraz z Aleksem było czworo innych dzieci, w podobnym wieku. Każde przebadał lekarz, aby mieć pewność że każdy jest zdrowy.
Dla Aleksa oczywiście miałam przygotowaną piżamkę, ciuchy na zmianę, jakąś grę, książeczkę, ulubioną przytulankę. Naładowałam na maksa telefon i wzięłam ładowarkę, aby móc puścić mu bajkę.
Dla siebie wzięłam książkę (Alicja Sinicka, „Uwikłana” – postawiłam na wciągający thriller, aby wiecie, za dużo nie rozkminiać).
Jednym z takich mocniejszych punktów było założenie wenflonu. Jednak tu muszę pochwalić Aleksa, bo był naprawdę dzielny! Dzieci miały podaną kroplówkę, w końcu cały czas były na czczo.
Do szpitala zgłosiliśmy się o 7:30, na blok operacyjny Aleks wjechał około 10. Zabieg trwa średnio 40 minut.
Niestety w szpitalu w Koszalinie nie mogłam być przy nim „do ostatniej sekundy”, aż uśnie, co niestety trochę spotęgowało stres u syna. Musiał na te chwilę być sam, w momencie wjechania na salę operacyjną (sam, w sensie że bez mamy, ale w obecności lekarzy rzecz jasna!). Ja przyznaje, że w tym momencie również poczułam… no jak zamknęły się drzwi to od razu zadzwoniłam do partnera i głos mi się złamał. W końcu rodzic stara się być tym oparciem dla swojego dziecka, ale też przejmujemy te emocje.
Jednocześnie nie chcemy pokazywać tego strachu dziecku, aby go tym nie karmić, ale no on jest. I to naturalne. Dlatego cieszę się, że mogłam zadzwonić i gdzieś wypłakać swoje obawy.
Po zabiegu
No cóż. Po zabiegu, po narkozie, dziecię wyjeżdża osłabione. Może pluć krwią i ta krew może lecieć z nosa. Trzeba być obok, przecierać, przytulać. Dobrze jak dziecko sobie przyśnie. To też dobry moment, aby puścić jakąś kołysankę.
Jest też wsparcie pielęgniarek, które w tym szpitalu są PRZECUDOWNE!
Nawet jak ja miałam gorszą chwilę (zasłabłam), to były dla mnie ciepłe, wyrozumiałe.
Pierwszą godzinę po zabiegu byliśmy w sali pooperacyjnej, a następnie przewieźli nas do „naszej sali”. I tu już dziecko zaczyna stopniowo lepiej się czuć, krew przestaje lecieć. Teraz w sumie czekamy na sygnał, kiedy będzie można coś zjeść (należy odczekać ok. 4h i to oczekiwanie było dla Aleksa trudne, bo po prostu był głodny).
W Koszalinie dali synowi warzywną zblendowaną zupę letnią oraz zupę mleczną, jednak warto zaopatrzeć się w jogurty. Ja dawałam Aleksowi wyciskane danio i drobno pokrojony banan, który dodatkowo rozpaćkałam łyżką.
Noc i wypis
Przed snem dzieci dostały paracetamol. W nocy Aleks trochę się przebudzał, trochę bolało go gardło. Rano każdy miał konsultacje lekarską i jeżeli było okej, to zdejmowali wenflon i otrzymywaliśmy wypis ze szpitala.
Coś przyjemnego dla rodzica
Nie wiem jak jest w innych szpitalach, w niektórych ponoć można wykupić jedzenie, tutaj jednak jedzenie dla rodzica NIE było zapewnione. Wzięłam ze sobą oczywiście jakiś prowiant, jednak jedną z lepszych rzeczy jaką mogłam zrobić, było zamówienie sobie czegoś ciepłego!
Serio, z wrażenia połowę dnia nic nie jadłam albo podgryzałam jakieś ciastka. Decyzja aby zamówić sobie coś, na co mam ochotę, była strzałem w 10tkę (była to zwykła tortilla z kurczakiem). W ślad za mną poszli również pozostali rodzice z sali.
Nie orientuję się w gastronomicznym rynku koszalińskim. Ja zamówiłam sobie jedzenie w Pasta in Box. Tydzień wcześniej, po wizycie u lekarza, byliśmy też w pizzerii Uno. Mega spoko miejscówka!
Czy polecam oddział dziecięcy w Koszalinie?
Szczerze tak. Oddział jest świeżo wyremontowany, zadbany. Wspaniali lekarze i cudowne pielęgniarki. Ciut gorzej prezentował się oddział laryngologii na którym byliśmy wcześniej na wizycie, jednak dla mnie najważniejsze jest podejście lekarzy.
Tutaj nie mam nic do zarzucenia.
Na oddziale jest też „pokój dla rodziców”, gdzie można zjeść, coś odgrzać w mikrofali, zrobić sobie herbatę.
Aleks stwierdził, że jest O WIELE LEPIEJ NIŻ SOBIE WYOBRAŻAŁ. A jego opinia też się przecież tutaj liczy!
Galeria zdjęć





Ponad 2 miesiące po zabiegu
Otrzymaliśmy wynik histopatologiczny i jest wszystko okej. Aleks już nie chrapie, lepiej oddycha. Przez chwilę miałam nawet wrażenie, że nieco głos mu się zmienił, ale mój partner jest innego zdania.
Aleks szybko do siebie doszedł. Był na diecie przez 10 dni (same lekkie jedzenie, żadnych ostrych, twardych, gorących). Wcinał dużo naleśników. Z chęcią poszedł na kontrolę (na kontrolę poszliśmy również do dr Masełkowskiego), aby dowiedzieć się czy może jeść już czekoladę.
Podzielcie się swoimi wrażeniami
Jak macie jeszcze jakieś pytania, może swoje doświadczenia, może chcecie się podzielić opinią o jakimś szpitalu – piszcie w komentarzu. Jestem ciekawa jak tam u Was.
Mam nadzieje że wpis był dla Was przydatny. 🙂