Czyli mama wraca na salony – bo jakoś tak wyszło, bo trochę chciała i trochę musiała. W dzisiejszym poście przedstawię Wam kilka wskazówek, które mnie – młodej mamuśce przydały się przy szukaniu nowej pracy po zakończonym urlopie macierzyńskim. Ciekawskich zapraszam do wpisu!
Post ten kierowany jest głównie do matek, które są w trakcie lub kończy im się urlop macierzyński a
mają w zamiarze rozpocząć nową pracę. Jednak jeżeli ktoś ma ochotę zerknąć okiem na
wskazówki (z punktu widzenia zwykłego homo sapiensa) to również jest mile widziany. 🙂
Młoda matko u początku kariery
To ja.
No dobra.
To jestem mniej więcej ja, mama rocznik ’93 z licencjatem w ręku i przerwaną magisterką. Coś tam liznęłam na studiach praktyk, coś się otarłam o faktury, gdzieś się powkręcałam na darmowe szkolenia. Na koncie moim jest parę szalonych wyskoków (bungee), spontanicznych wyprowadzek (Szkocja) i szczęśliwy los w totku (Aleks – syn mój pierworodny, rocznik 2017).
Czy takiej jest trudno o pracę?
No niby tak, pomyśli Janina Kowalska i Angelina w sumie też się nad tym zastanawiała. Ale niedługo – i dobrze, bo nie zdążyłam zarazić swojego umysłu myślą, że się nie nadaje. Albo jeszcze gorzej – żeby nie próbować. W takim razie usiadłam i szukałam. Tego jednego wieczoru.
Przeszukałam ogłoszenia i zaaplikowałam. Pracę znalazłam w ciągu tygodnia. Czy miałam farta? Wiecie, no pewnie tak, co Was będę oszukiwała. Akurat szukali, akurat mejla odczytali, akurat oko na CV zawiesili. Nie zmienia to faktu, że moim mottem przy szukaniu roboty było: „a nóż-widelec”. Cefałek wysłałam 4, odpowiedzi otrzymałam 3. Biorąc pod uwagę, że te moje doświadczenie nie jest z poziomu rekina biznesowego, a raczej takiej płotki – był to naprawdę zadowalający i motywujący wynik.
Dobra dobra koleżanko, skończ się chełpić (ja pierdykam jakie słowo) i sypnij jakąś poradą!
Okej, to zaczynajmy!
1. Z kim zostawić dziecię, jeżeli do pracy polecę.
Rozkmina oczywiście zaczęła się od tego, bo to podstawa mając maluśkiego człowieka pod ochroną. Kto go może chronić za mnie.
W moim przypadku mocnym ogniwem są dziadkowie plus Marcin, który pracuje w innym trybie niż ja i również trzyma wartę – także się wymieniamy.
Co jednak gdy nie mamy tak dobrze? Ja jestem zwolenniczką wyciągnięcia kartki i długopisu – wypisania wszystkich możliwych opcji rozważając, która z nich jest najmniej inwazyjna:
- żłobek
- dziadkowie
- opiekunka
- jeden z rodziców na chawirce
- praca na niecały etat
Tutaj jest już indywidualne pole do popisu – na co, na ile jesteśmy w stanie pozwolić, gdzieś się przełamać i co najważniejsze – spróbować. Ja osobiście, Angelina lat 24, wolę podjąć próbę i sprawdzić niż z góry ocenić, przekreślić daną opcję.
A zwłaszcza przekreślać przez cudze uprzedzenia a’la „w żłobku jest źle”, „opiekunce bym nie zostawiła”, „koty liżą masło”. Szukanie rozwiązań, kombinowanie to moja domena. Może np. masz jakąś znajomą, co ma znajomą ciotkę piątą wodę po kisielu co pracuje w jakimś żłobku i Ci go poleci?
2. Idealna praca dla matki
Oczywiście w dzisiejszym świecie panuje oburzenie na hasło: „idealna”, ale pozwólmy sobie trochę pomarzyć i trochę poidealizować (Angelina geniusz poprawnej polszczyzny) szukanie przyszłej posady.
Tu znowu wyciągam kartkę, długopis lub marzę na drugiej stronie poprzedniej kartki i myślę, kim że to królowa matka Polka chce być (swoją drogą to jest fajna zabawa!).
– Co mi sprawia satysfakcję
– Co lubię robić
– Do czego chciałabym dążyć
– Na jakim stanowisku widzę się za 5 lat
– Na jakie szkolenie z chęcią bym pojechała
– Wolę pracę w biurze, w domu czy w trasie
– Pracę w zespole czy indywidualną
– Pracę na pełen etat czy pół
– Biorę motykę, porywam się na słońce i otwieram swój biznes – też można, bo czemu nie.
Przy szukaniu oczywiście wyjdzie w praniu, że nie wszystkie warunki da się spełnić (tak jak trafiasz na partnera życiowego, upierałaś się na blondyna ale to brunet zawrócił Ci w głowie), jednak da to pewien obraz, a przynajmniej mi dał, którymi kryteriami mam się sugerować przy szperaniu.
Gdy pojawiało się hasło „wyników brak” to zaznaczałam więcej opcji, robiłam się nieco bardziej elastyczna bądź szukałam w różnych miejscach.
A no właśnie.
3. Gdzie szukać nowej pracy?
Tutaj mamy szerokie pole do popisu i… ujścia naszej wyobraźni!
- internety
Absolvent.pl – praktyki i staże znanych marek i firm, również tych zagranicznych
Pracuj.pl – jedna z największych baz pracy w internecie, to tutaj znalazłam moją pracę
indeed.pl – kolejny portal do szukania pracy
Poza tym: strona internetowa miasta w którym mieszkasz, oferty z urzędu pracy oraz… facebook. Jest całe mnóstwo tematycznych grup na fejsie w których można całkiem przypadkiem ustrzelić zlecenie czy nawet etat (oczywiście trzeba uważać i zadbać o formalności).
No i nie byłabym sobą, gdybym po prostu nie wpisała w google: praca Słupsk i otworzyła trzy karty.
- aplikacje na telefon
Aplikacje zalewają nas na każdym kroku i jeżeli chodzi o szukanie pracy również taką można znaleźć, chociażby reklamowanej niedawno w telewizji – Praca blisko domu.
Ja osobiście nie korzystałam z tej opcji, ale jest to prężnie rozwijający się sektor, więc nim się obejrzymy a wyklikamy naszą pracę na smartfonie.
Śmieszny jest ten XXI wiek.
- gazeta
Wracając jednak nieco do metod oldschoolowych, jak może część z Was pamięta albo widziała na filmach z poprzednich lat, kiedyś zakreślało się flamastrem w gazecie interesującą nas pracę i dzwoniło czy nadal aktualne (swoją drogą polecam też tak robić). Przynajmniej informacja zwrotna pojawiała się bardzo szybko w porównaniu do odświeżania skrzynki mailowej.
Jak to mawiam: „a nóż-widelec”, może warto zarzucić okiem na lokalną gazetę czy ulotkę w trakcie podróży po bułki do pobliskiego sklepu. Albo…
- wyjść na spacer
Odłożyć laptop, narzucić na siebie kurtkę i wyjść na miasto. W taki sposób szukałam pracy w Glasgow – poszłam się przejść, zobaczyć jakie firmy są w okolicy, jakie restauracje (wtedy szukałam pracy w gastro, choć po cichu myślałam o korpo) i przy okazji zaszłam do agencji pracy.
I tu znowu kartka, długopis – wypisuje co mi wpadło w oko, wrzucam hasła w google i szukam maila na którego będę słać CV (nawet jak nie szukają to może szukają ale jeszcze sami tego nie wiedzą lub nie zdążyli wrzucić ogłoszenia do sieci – w taki mniej więcej sposób wbiłam się na studiach na praktyki do PKO Banku Polskiego)
Także może warto wysłać znienacka CV do HRu – tak tylko mówię, przecież kto Wam zabroni być jak bohaterka z amerykańskiego filmu.
- targi pracy
Bardzo fajna inicjatywa, częściej jednak organizowana w większych miastach. Nawet jeśli nie dotyczy to akurat Twojej miejscowości to warto się przejechać, nałykać motywacji, pozadawać pytania na temat specyfiki pracy, sposobów rekrutacji. Może mają swój oddział gdzieś w Twoim rejonie? Hops kontakty do kieszeni (i darmowe długopisy, notesy, cukierki – zawsze je rozdają!).
4. Tworzenie CV
No tak, za to czasem ciężko zebrać swoje 4 litery i wypróżnić nieco kreatywności na papier (Angelina geniusz elokwencji). Jednak gdy już to zrobimy to poczujemy ulgę i zrobi nam się naprawdę lżej (ok to zdanie może wykreślę).
Nie jest tajemnicą, że w sieci znajdziemy całą masę porad, gotowych cefałek czy kreatorów do tworzenia. Wszystko się jednak sprowadza do idei, z którą ja się w pełni zgadzam – tworzyć CV pod konkretne stanowisko (nie kopiować z internetów, bo z pewnością już jakiś Wiesiek to zrobił przed Tobą i będzie przypał).
Ja wypisałam z 3-4 pozycje, do każdej dodałam z trzy punkty co tam robiłam/czego się nauczyłam/co usprawniłam (oczywiście nieco sobie podkolorowałam, czego jednak nie polecam robić, bo potem na rozmowie myślisz sobie… Ty debilu, teraz odpowiadaj)
Wiadomo, że o ukończonych studiach, powiązanych szkoleniach czy poziomu znajomości języka obcego nie można zapomnieć, ale to wiadomka.
*** W UK spotkałam się z tym, że wtrącają również krótki akapit „o sobie” i nie dodają zdjęć do CV.
Tak czy siak – trzeba się jakoś sprzedać. Poświęcić wieczorem tę godzinkę by zrobić porządne CV, bez byków rzecz jasna i słać. Zdradzę Wam, że ja wysyłając maila również załączam kilka zdań odnośnie ogłoszenia, by nie było tak sucho, a jak trzeba to piszę list motywacyjny. Enter i czekamy.
Ale jak czekać za długo nie lubimy…
5. Nie bój się kontaktu – pisz i dzwoń.
Ja wiem że to czasem wstyd, ale jego trzeba schować w kieszeń. Jeżeli zżera Cię ciekawość, wysłałaś maila i nie dostałaś odpowiedzi – zadzwoń. Mnie na przykład kręci w żołądku z ciekawości i wypala mi oczy, chodzę i mówię: „ok, nie nakręcam się” a w tym momencie właśnie kręcę pirueta na blacie kuchennym.
Tak, mam problem ze sobą. Dzwonić też za bardzo nie lubię, ale niewiedzy nie mogę znieść bardziej.
Dlatego po raz kolejny biorę (jak już się domyślacie) kartkę i długopis, piszę mniej więcej co chcę powiedzieć (trochę dla swojej psychy) a koniec końców i tak robię maraton po mieszkaniu w trakcie rozmowy.
– Dzień dobry, nazywam się Helena Bonaparte i dzwonię w sprawie ogłoszenia o pracę. Wysyłałam do Państwa swoje CV w dniu… i chciałabym się dowiedzieć na jakim etapie jest rekrutacja.
Nie jest to nic skomplikowanego, ale zdarzy mi się rozłączyć po sygnale, po czym zadzwonić znowu i… a szkoda gadać. W każdym razie w końcu uzyskuje swój efekt i wiem na czym stoję.
Teraz pozostał jeszcze jeden punkt, w moim mniemaniu – również bardzo istotny jeżeli chodzi o szukanie pracy.
6. Co olać przy szukaniu nowej pracy?
A trochę do olania jest. Formalnie ten punkt miał widnieć jako pierwszy, ale powiedzmy – zróbmy z niego wisienkę na torcie.
Otóż mamy taki dziwny nawyk, że często zanim coś zrobimy, zanim podejmiemy jakikolwiek krok zaczynamy się już przejmować. Jeszcze się kurde nic nie wydarzyło, a my już odczuwamy jakiś tam stres. Wiecie, duperele pt. a nie
wiem czy dam radę (nie wiesz bo nie sprawdziłaś). Zatem:
– Olej to że nie spełniasz wszystkich wymogów.
Gdy pracodawca wrzuca ogłoszenie zastanawia się, co by się przydało aby jego przyszły pracownik umiał. Biegle mówić po angielsku, hebrajsku i rosyjsku, mając na koncie 47 lat doświadczenia, będąc młodą osobą, bez dzieci i pasjonującą się w żonglowaniu (takie tam typowe ogłoszonko).
Okazuje się że Ty umiesz żonglować, masz natomiast dwójkę dzieci i mówisz do nich po hebrajsku. Na czas pracy masz możliwość przekazania swoich pisklaczków pod babcine skrzydło, a po pracy chętnie doszkolisz się w języku angielskim (jeżeli pracodawca sypnie sianko, halo panie kierowniku!). Widzisz, część wymogów spełniasz a drugą, z drugą można kombinować.
W kwestii wymogów warto być po prostu elastycznym i nie traktować ich aż tak dosłownie.
Oczywiście są umiejętności niezbędne do wykonywania danego zawodu typu elektryk, ale to pozostaje do Twojego rozrachunku.
– Nie przejmuj się, że Twoje CV jest ubogie.
Jeżeli zaczynasz karierę to siłą rzeczy nie masz na swoim koncie wykręconych osiągnięć, ale spoko – będzie przed Tobą pole do popisu. Dla pracodawcy czasem to dobrze wziąć świeżynkę, z czystym umysłem i chłonnością jak gąbka do nauki.
Ja np. w razie wu w trakcie szukania pracy zapisałabym się na kurs związany z interesującą mnie branżą – zawsze to znak, że wykazujesz zainteresowanie i… dobra pozycja w CV!
– Olej to, jak brzmi Twoja praca w oczach innych.
To jest ważny i zapominany punkt w życiu. Zwłaszcza wśród młodych osób, które często-gęsto chcą spełniać cudze oczekiwania – szukają pracy, która dumnie brzmi przed rodziną i znajomymi. Olej to. Olej kąt ułożenia oka Twojej ciotki, gdy usłyszy że robisz to i to, pracujesz tu i tu albo z jej ust popłynie nil mądrości czyli: „jak na tym można zarabiać” albo „pewnie mało zarabisz”, a ostatecznie: „dasz mi namiary?”
Po prostu patrz na siebie szukając pracy. Bez względu czy będziesz pracowała zdalnie w domu, miała swój sklep
internetowy, miała małą firmę zajmującą się odpadami, pracowała w korpo, na magazynie czy jako kierowca w pizzerii – to Twój czas spędzony w pracy, która zasila Twój budżet. Dużo w tym wypadku jest określenia „Twój” – całkiem nieprzypadkowo.
Ja swego czasu (już jak sobie tak piszę bez końca, jestem ciekawa kto tu dotrwał! posilcie mnie komentarzem czy mnie przypadkiem za bardzo nie ponosi z tymi wpisami!), także ja swego czasu miałam małą wiecie, zgryzotę – że ja, Angelina, po studiach, co to na praktyki latała, co to ambitna jest – właśnie robi podwójne cappuccino na wynos jakiemuś gościowi w garniaku, PEWNIE UWAŻA SIĘ ZA LEPSZEGO ODE MNIE. Głupie prawda? Aż sama nie wierzę że dałam się na to złapać i przy okazji narazić na jakiś durny kompleks kompletnie pozbawiony sensu. Na szczęścia poszłam po rozum do głowy, że o wiele przyjemniej się pracuje – jeżeli sama szanujesz to co robisz, wtedy nawet i dobrze zrobione cappuccino będzie miało swój urok.
Także, już tak serio kończąc – każda praca ma swoje plusy i minusy, ale najważniejsze pytanie jest do Ciebie: czy spoko Ci się pracuje. Jeżeli „spoko” no to najważniejsze, bo to Tobie głównie i przede wszystkim ma być: „spoko”.
A jeżeli ten wpis się na coś przydał i kwalifikuje się do „spoko” to będzie mi miło jeżeli zostawisz po sobie komentarz bądź podzielisz się tym wpisem z innymi. 🙂
Naprawdę taka utopia istnieje? Wypisuję czym chciałabym się zajmować, przeszukuję pracuj.pl i znajduję pracę? Miło to czytać, zwłaszcza gdy naokoło słyszy się to denerwujące „tutaj nie ma pracy, trzeba jechać za granicę”.
Hej. Idę na rozmowę w czwartek, jestem na zasiłku macierzynskim. Więc mam wskazane ze pracowałam do 04.2020, prace mogę podjąć od 4.2021 wioadmo córka do żłobka. Czy pytali Cię czemu miałaś rok przerwy? Mówiłas że macierzyński?