zrobiłam coś dla siebie

Zrobiłam coś dla siebie, czyli Zadar z dziewczynami

„- Słuchaj, ja Tobie przeleję te pieniądze już teraz, byś kupiła bilety i zarezerwowała chatę na airbnb, bo ja będę zwlekać i się rozmyślę, spanikuję – napisałam mojej przyjaciółce. Coś co kiedyś było do mnie niepodobne teraz było moją zmorą. Odkładanie odpoczynku w nieskończoność. Tylko praca, obowiązki, macierzyństwo. Ba! Było mi wręcz…

Było mi wręcz głupio gdzieś jechać

No bo jak to tak?

To wymagało poproszenia kogoś, aby zaopiekował się w tym czasie dziećmi. Myślę że to było szczególnie trudne. Może dlatego, że zdaję sobie sprawę, że codzienność z 3 i 6 latkiem jest dosyć absorbująca i wymaga niemałej energii.

Którą przecież daję z siebie każdego dnia.

Zatem… dobrym krokiem jest gdzieś tę energię podładować. Na szczęście spięłam się w sobie, przełamałam wewnętrzne uprzedzenia i bariery, zostawiając dzieci pod opieką bliskich. Dzieci zostały z tatą i dziadkami, a mama pojechała ochłonąć.

(niby nic wielkiego, ale dla mnie proszenie o pomoc/wsparcie wcale do najłatwiejszych nie należy, ale jak już to zrobię to odkrywam jak bardzo tego potrzebowałam)

Jak dobrze że pojechałam!!!

O matko! O luuuuuudzie. Jakie to było oczyszczające! Przez 4 dni moim jedynym zmartwieniem było jak się ubrać i czy malować się teraz czy później oraz którą restaurację wybrać. Czułam że się odmłodziłam, odetchnęłam. Ciało moje się zrelaksowało, co przez ostatnie miesiące graniczyło niemalże z cudem.

Jasne, kocham moje dzieci, ale miło było skupić się tylko na sobie. Wyciszyć się, pośmiać, nie spieszyć nigdzie, nie zwracać nikomu uwagi. Nikt nie mógł niczego ode mnie chcieć, bo nawet jakby chciał, to byłam w innym kraju (hyhyhy, sajonara!).

Czy to była mała ucieczka? Niekoniecznie.
Zasłużony reset – tak bym to nazwała.

Zamierzam to powtórzyć!

Zapisałam sobie to uczucie w sercu. To jak się czułam. To że było to dla mnie naprawdę dobre oraz że pomogło mi dostrzec i usłyszeć swoje serce. Znalazłam nawet przestrzeń by pomedytować.

Pracując kreatywnie, dając z siebie cały ogrom energii na sesjach zdjęciowych (jestem fotografką, TU znajdziesz moją stronę) oraz fotografując i nagrywając liczne wydarzenia kulturalne (pracuję w Słupskim Ośrodku Kultury jako instruktor ds. fotografii) potrzebuję uzupełniać to źródełko mocy.

Wyciszyć się, aby znaleźć przestrzeń na kolejne pomysły, na wizje. Niezmiennie uwielbiam tworzyć i poznawać nowe. Eksplorować to życie i je fotografować. Podróże wyzwalają coś niezwykłego i pomagają otworzyć się na świat.

A teraz… czas na galerię zdjęć z Zadaru!

Fajnie było wziąć swój aparat w łapki i poczuć się jak turystka. Fotografowałam na chillu, bez presji, bez nacisku, że „ma wyjść”.

spontaniczne portrety 🙂

Koszt wyjazdu:

  • loty z Gdańska do Zadaru ~400 zł/os (w tym 1 duży bagaż na 3)
  • nocleg, klasyczny zwykły aparatament ~400 zł/os (4 noce)
  • wycieczka do Parku Narodowego Jezior Plitwickich ~250 zł/os
  • transport – jeździłyśmy boltem, było to najwygodniejsze i najbardziej opłacalne ~110 zł/os
  • jedzenie ~500/600 zł

instagram.com/angelinapisze
mój instagram foto instagram.com/kwiatyiaparaty

Zdjęcia wykonane:
– Canon R6
– obiektyw RF 50 mm 1.8
– przerobienie – własne presety w lightroomie

A u Was jak jest z odpoczynkiem?

Przyznać się, komu jeszcze zdarzyło się zapomnieć o odpoczynku?

PS. Jeżeli jesteś zainteresowany/a współpracą pisz na mail: angelinakreft@gmail.com

Dodaj komentarz